Latolistek cytrynek, znany także jako listkowiec cytrynek, lub po prostu cytrynek, to jeden z najbardziej charakterystycznych i rozpoznawalnych motyli w naszym kraju. Dzieje się tak, ponieważ jest jednym z pierwszych, jakie pojawiają wczesną wiosną, często gdy w wielu miejscach jeszcze zalega śnieg. Jego pojawienie się jest zawsze miłe dla oka, tym bardziej, że cytrynowożółte skrzydełka latolistka, stanowią bardzo miły akcent w ponurym, szarym krajobrazie.
Systematyka
Listkowiec zaliczany jest do rodziny bielinkowatych (Pieridae) i jest jedynym przedstawicielem swego rodzaju w naszym kraju. Jako ciekawostkę napiszę, że na południu Europy sprawa jest nieco inna. Tam, można bowiem spotkać także trzy inne gatunki z tego rodzaju: latolistek kleopatry (G. cleopatra), którego samce mają pomarańczowe plamy, na wierzchu pierwszej pary skrzydeł, latolistek blady (G. farinosa), na którego możemy się natknąć podczas pobytu na Bałkanach i w Turcji oraz latolistek teneryfski (G. cleobule), który żyje w Hiszpanii.
Wygląd
Cytrynek to dość spory motyl, którego rozpiętość skrzydeł wynosi od 5,2 do 6,4 cm. Pod względem kształtu, wierzchołki przednich skrzydeł są charakterystycznie zaostrzone, tylne zaś posiadają coś w rodzaju „ząbka.”
U cytrynków mamy obecny bardzo wyraźny dymorfizm płciowy, przejawiający się w ubarwieniu skrzydeł. U samczyków mają one jaskrawo-żółtą barwę, natomiast u samiczek są białawe z żółto-zielonkawym odcieniem. Bez względu na to, z przedstawicielem której płci mamy do czynienia, kolor ich skrzydeł ma za zadanie upodobnić je do pierwszych, wiosennych listków. Ich podobieństwo do nich jest uderzające, tym bardziej, że cytrynki polegają nie tylko na ich barwie. Użyłkowanie skrzydeł do złudzenia przypomina unerwienie liścia, zaś ciało motyla jest pokryte licznymi, gęstymi włoskami. Przód brązowymi, tył zaś jasnymi. Górna część, włącznie z oczami ma za zadanie imitować podstawę „ogonka” listka, dolna, jaśniejsza zaś całą jego resztę.
Pozostając jeszcze w temacie skrzydeł, ich wierzchnia strona jest dużo jaśniejsza niż spodnia, a tym samym bardziej atrakcyjna dla naszego oka. Niestety, bardzo rzadko mamy okazję podziwiać wierzchnie ubarwienie, gdyż cytrynki praktycznie zawsze siadają z zamkniętymi skrzydłami. Niekiedy robią wyjątek w czasie godów i właśnie wtedy mamy szansę je zobaczyć także od tej strony.
Na koniec mam dla was ciekawostkę, odnośnie doznań zapachowych! Kiedy uda nam się zbliżyć do cytrynka na wystarczająco bliską odległość i przytkniemy do niego nos, wówczas możemy poczuć bardzo przyjemny, cytrynowy zapach. Zapewne właśnie dzięki niemu zawdzięcza swoją nazwę.
Gdzie go można spotkać?
Pospolity w całym kraju. Spotkać go można w bardzo różnych środowiskach, zarówno typowo leśnych, jak i tych bliższych człowiekowi (chociażby w ogrodach, czy na łąkach). Dorosłe motyle możemy obserwować niemal przez cały rok!
Długie życie cytrynka
Wszyscy przyzwyczailiśmy się do tego, że motyle jako owady dorosłe nie żyją zbyt długo. Przykładowo: jedno pokolenie pazia królowej (Papilio machaon) żyje góra dwa miesiące, bielinek kapustnik (Pieris brassicae) najwyżej jeden miesiąc, czerwończyki (Lycaena spp.) około trzech tygodni, rusałka kratkowiec (Araschnia levana) zaś tylko dwa tygodnie. Patrząc na te wyniki długości życia dorosłych motyli, nie ma się co dziwić, iż motyle są powszechnie uważane, za krótko żyjące. Latolistek jednak zdecydowanie wyłamuje się spośród tego kanonu. Dorosły motyl, potrafi bowiem przeżyć 10-11 miesięcy, czyli niemal cały rok!
No dobra, a w czym tkwi haczyk? Dużą część życia spędza w stanie letargu, czyli innymi słowy… przesypia. Kiedy jednak cytrynki przychodzą na świat? Z poczwarek wychodzą jakoś tak w czerwcu bądź na początku lipca. Przez krótki czas można je obserwować, jak fruwają i przylatują do kwiatów, by spijać z nich nektar, którego gromadzą w swych ciałach tyle ile tylko się da. Nie trwa to jednak długo. Cytrynki bowiem, zapadają w diapauzę letnią, określaną jako estywacja. Dlatego też, gdy uznają to za stosowne, szukają schronień w postaci opadłych liści (cytrynki jako jedyne europejskie motyle, spędzają czas diapauzy właśnie pod liśćmi, stąd też wzięła się polska nazwa „listkowiec”), ale mogą się też ukrywać w dziuplach, czy w szparach budynków. Powodem, dla którego zapadają w taki stan, jest upał, który nie jest dla nich zbyt przyjemny.
W estywacji latolistki spędzają czas aż do końca lata/początków jesieni. Wtedy też, motyle opuszczają swoje kryjówki, by znów latać i pożywiać się nektarem. Ponownie muszą zgromadzić w swych ciałach sporą ilość energii, ponieważ gdy tylko nadejdzie listopad, znów będą zmuszone poszukać kryjówek, by zapaść w kolejną diapauzę, tym razem zimową. Czasami, gdy w październiku występują okresowe przymrozki, a tuż po nich następuje gwałtowne, niespodziewane ocieplenie, cytrynkom dosłownie miesza się w głowach. Mylnie odczytują to, jako okres przedwiosenny i zaczynają się wtedy rozmnażać. Tak naprawdę jednak, listkowce odbywają swoje gody właśnie wiosnę, kiedy to autentycznie budzą się do życia. Jednak i w tym przypadku, natura potrafi „wykiwać” niczego niepodejrzewające owady. Gdy w styczniu, bądź lutym dojdzie do okresu ocieplenia, zwiedzione tym cytrynki wylatują ze swych schronień, „myśląc” że właśnie przyszła wiosna. Dlatego też, czasami możemy zaobserwować fruwające w środku zimy cytrynki. Kiedy jednak ocieplenie się kończy i nastają mrozy, motyle znów chowają się w różnych zakamarkach i czekają na nadejście tej prawdziwej wiosny.
Wraz z jej nastaniem, najbardziej ruchliwe, stają się niewątpliwie samce. To właśnie one mają „obowiązek” bezustannego latania (co wiąże się z rzadkim siadaniem na ziemi czy roślinach) i przeczesywania okolicy w poszukiwaniu partnerek do rozrodu. Kiedy już samiec trafi na samicę, wówczas musi się o nią ścigać z innymi samcami, które niejednokrotnie urządzają za partnerkami prawdziwe pościgi, w czasie których rywalizują ze sobą i toczą bezkrwawe boje. Sam widziałem samicę, którą ścigało jednocześnie z sześć czy siedem samców. Kiedy już samica przysiadła, pozostały trzy samce, które cały czas tłukły się ze sobą i usiłowały zapłodnić samicę. W końcu jednemu z nich udało się zakraść do samicy od spodu i połączyć się z nią. Pozostała dwójka odleciała kawałek dalej i ciągle pobudzone cały czas toczyły ze sobą powietrzną, dynamiczną walkę, po czym znów wróciły do kopulującej parki i próbowały zarówno zapłodnić samicę, jak i przepędzić samca, który już z nią kopulował. Całość zresztą możecie zobaczyć na filmiku, który dołączyłem do tego artykułu. Ja jeszcze wrócę do samicy. Kiedy jest gotowa do odbycia kopulacji, przysiada bezpośrednio na ziemi, po czym otwiera swoje skrzydła, rozkłada je płasko na ziemi i unosi do góry odwłok, dzięki czemu samiec wie, że jest gotowa do odbycia stosunku. Właśnie wtedy mamy okazję zobaczyć wierzchnią stronę skrzydeł cytrynka, więc choćby z tego względu warto się rozglądać za cytrynkami odbywającymi gody, a mają one miejsce gdzieś tak w kwietniu.
Pod odbyciu godów, samice stają się bardziej ruchliwe niż przed nimi. Poszukują wówczas roślin, na których będą mogły złożyć jajeczka. Tymi są tylko dwa gatunki: kruszyna pospolita (Frangula alnus) oraz szakłak pospolity (Rhamnus catharticus). Kiedy samica znajdzie którąś z nich, zaczyna składać pojedynczo jajeczka na spodniej stronie liści. Na początku czerwca wylęgają się z nich zielone gąsienice. Kiedy są młode, żerują początkowo na spodniej stronie blaszki liściowej. Trzeba dodać, że gąsienice potrafią się świetnie maskować i nie jest łatwo je znaleźć. Po kilku dniach przechodzą na wierzch liścia i usadawiają się przodem do jego wierzchołka. Po żerowaniu wracają na miejsce spoczynku. Wszystko to trwa około miesiąca. Kiedy przychodzi czas na przepoczwarczenie, gąsienice usadawiają się na gałązkach i na nich właśnie dochodzi do metamorfozy.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
No fajny opis.Widzę że masz dużą wiedzę o owadach. A tak wo gule to ja Poggle 😉 z twojego fotobloga:)
Tak, tak wiem, że to ty 😉 Dzięki 😀
Dzięki, Mati, ciekawych rzeczy się dowiedziałam o tym motylku 🙂 m.in. ten cytrynowy zapach 🙂 🙂 🙂
Biedne cytrynki. Teraz będzie mnie kusić aby złapać jakiegoś i go powąchać, bo ciekaw jestem jak wyraźny jest ten cytrynowy zapach. No a może się okaże, że dla mnie pachną jednak bardziej limonką :P?
Super opis: ciekawy, dokładny, wyczerpujący. Postaram się zaglądać tu częściej 🙂
Pozdrawiam,
Łukasz
świetne foty, naprawdę ładnie upolowałeś tego cudnego motylka
cytrynek to jedno z tych stworzeń, na które bardzo ostrzymy ząbki, ale póki co… bez efektów
opis zachowań zaskoczył mnie – nie myślałem, że są takie zimnolubne… i że przeżywają zimę w stanie uskrzydlonym
Fajne zdjęcia i chętnie je oglądam, bo jakoś tak rzadko je spotykam. No i zaskoczyło mnie, że motylki tak krótko żyją .
Ten ich mimetyzm chyba faktycznie dobrze się sprawdza, bo rzadko widuje się cytrynki z uszkodzonymi skrzydełkami. 🙂 Kiedyś gdzieś natknęłam się na informację, że niektóre z nich potrafią i dwie zimy przeżyć – ale to chyba raczej wątpliwe.
Jak byłam dzieckiem, ktoś mi powiedział, że motyle żyją tylko jeden dzień. Wierzyłam w to przez całe lata. 😉
Fakt.. chociaż muszę przyznać, że raz widziałem cytrynka z uszkodzonym skrzydełkiem, ale to widać w locie coś go musiało dorwać 😉 hehe nie no bez przesady z tą długowiecznością, oficjalnie jest prawie rok i tego trzeba się trzymać 😉 Komuś się chyba pomyliły motyle z jętkami… choć i z nimi ten jeden dzień życia, jest trochę przesadzony 😉