Ok, teraz wszyscy zastanawiają się, co mi strzeliło do głowy z tym diabłem w tytule? Jakby nie było, nasz kątnik ma coś z tym diabłem wspólnego. Za każdym razem, kiedy osoba czująca do pająków strach, wstręt, odrazę, niechęć, obrzydzenie, panikę itp. zobaczy na swojej drodze kątnika, to reaguje jak przysłowiowy diabeł na widok święconej wody! Jakby tego było mało, to malutkie stworzonko w opowiadaniach takich osób, często rośnie do rangi potwora, monstrum, bestii, paskudztwa i tym podobnego straszydła! Innymi słowy, pajączek staje się bohaterem legendy i to nawet miejskiej. A wszystko dlatego, że pod wpływem strachu, ludzie często wyolbrzymiają różne rzeczy, przez co rodzą się wręcz niestworzone historie. Jak jest z tym pająkiem naprawdę? Jeśli macie w sobie wystarczająco dużo odwagi, możecie się o tym przekonać, czytając dalszą część tego artykułu.
Systematyka i wygląd
Zacznijmy może od tego, że w naszym kraju żyje kilka gatunków kątników. Nie wszystkie jednak zaliczają się do rodzaju Tegenaria. W 2013 roku doszło do poważnych zmian w systematyce tych pająków i część z nich przeniesiono do odrębnego rodzaju Eratigena. Dotyczy to m.in. kątnika domowego większego (Eratigena atrica), z którym kątnik domowy mniejszy bywa często mylony. Zgodnie z nazwą, E. atrica jest jednak znacznie większy i dorasta nawet do 1,8 cm (nie licząc nóg rzecz jasna).
Nasz bohater, jest znacznie mniejszy i dorasta od 1 do 1,2 cm, więc trzeba przyznać, nie jest aż tak potworny, jak jego prawie dwucentymetrowy kuzyn. Inną cechą, która różni go od kątnika większego, jest niemal zupełnie gładki karapaks. Brak na nim ciemnego rysunku, poza dwiema, przeciwległymi do siebie, ciemnymi pasami, układającymi się w coś, co z lekka przypomina niekompletną literę „X.” Ciało kątnika oraz jego nogi pokryte są licznymi włoskami (osoby bojące się pająków, często podkreślają, jakie to strasznie włochate są kątniki – jak widać całkiem słusznie).
Po co takiemu kątnikowi tyle włosków? U pająków, włoski stanowią niezwykle ważny narząd zmysłu, wrażliwy na drgania i ruch powietrza. Dzięki nim, pająk jest wstanie zorientować się w otoczeniu. Normalnie w takich przypadkach powinien działać wzrok, ale mimo posiadania aż 8 oczu, kątniki są praktycznie niewidome, zdolne co najwyżej do rozróżniania natężenia światła (orientują się, kiedy jest włączona lampka, albo gdy padnie na nie cień). Z tego też względu, to właśnie dzięki włoskom, mają najlepszy kontakt z otaczającym je światem.
Zostało nam jeszcze ubarwienie, a to jest z reguły mieszaniną szarości, brązu oraz czerni. Nie da się więc ukryć, że kątniki nie są najładniejszymi pająkami i mają w sobie coś takiego, co zniechęca do nich człowieka, lub wręcz przeraża. Może więc poznanie ich życia sprawi, że dadzą się bardziej polubić.
Pajęczyna i pokarm
Kątniki należą do ciekawej rodziny pająków zwanej lejkowcowatymi (Agelenidae). Nazwa, którą noszą do czegoś zobowiązuje. Ich sieci łowne to nic innego jak płaska pajęczyna, przypominająca swego rodzaju „płachtę” zakończoną charakterystycznym zwężeniem, czyli lejkiem. To właśnie w jego przedniej części, kątnik czyha na swoje ofiary. Sam wygląd pajęczyny na pewno stanowi ciekawą odmianę od tego, co prezentuje znany wszystkim krzyżak, jednak estetyką absolutnie nie zachwyca. Bierze się to głównie stąd, że na pajęczynie często osadza się kurz oraz wszelkie paprochy i inny bród. Pająki nie są specjalnymi czyściochami i zdecydowanie im to nie przeszkadza, a w pewnych sytuacjach nawet pomaga! Dlaczego? Ponieważ bród idealnie maskuje pajęczynę na tle zakurzonych zakamarków pomieszczenia, w którym aktualnie się znajduje. Oczywiście osadzające się na sieci paprochy powinny zmniejszać przyczepność do jej powierzchni, ponieważ kropelki kleistej substancji, którą pokryte są pajęcze nici, zamiast do ofiary, kleiłyby się właśnie do brudu. Wiele innych pająków, byłoby zmuszonych do remontu, a nawet budowy zupełnie nowej pajęczyny.
U kątników jest jednak zupełnie inaczej. To nie kleistość pajęczyny decyduje o jej skuteczności, a gęstość jej wykonania. Płachta pod stopami potencjalnych ofiar składa się z kilku warstw, na przemian po rozsnuwanych na sobie, przez co działają niczym „kratownica.” Idący po niej owad, co chwila potyka się o te warstwy, aż w końcu upada. Tak po prawdzie, to za dużo się nie nachodzi, ponieważ atak pająka następuje błyskawicznie. Kątnik wyskakuje ze swojej „rurki,” podbiega do szamoczącej się ofiary, wbija w nią pazurki jadowe i szybciutko wraca z nią do lejka. Co ciekawe udało mi się zaobserwować, jak porzucone przez kątniki pajęczyny, często są zajmowane przez inne osobniki, o ile oczywiście da się je jeszcze wykorzystać (a często jest to możliwe, nawet jeśli trzeba coś w nich załatać).
Kątniki rozstawiają się ze swoimi pajęczynami w różnych, często trudno dostępnych zakamarkach. Szczególnie chętnie upodobały sobie kąty (o czym zresztą, mówi ich nazwa rodzajowa), ponieważ to właśnie w nich najłatwiej zrobić zwężającą się ku tyłowi pajęczynę. Takie sieci możemy znaleźć w różnych częściach naszego domu lub też mieszkania. Najczęściej są to piwnice, strychy, mocno zaniedbane łazienki oraz korytarze. Rzadziej wybierają inne pomieszczenia, no chyba, że mają w nich odpowiednie warunki, np. jakąś wnękę za szafą albo łóżkiem.
Kiedy pająk rozstawi się już ze swoją pajęczyną, wreszcie może przejść do polowania. Jego łupem padają różne owady, szczególnie takie, które lubią się kręcić po naszym domu. Są to więc muchy, komary, mrówki, rybiki cukrowe, jakieś małe pluskwiaki i wszelkie inne wielonogi, jakie tylko wślizgną się do naszego domu (tak więc nie odżywią się kurzem, jak to co niektórzy uważają). Generalnie więc kątniki bardzo dbają o to, aby za dużo tego wszystkiego nie szwendało się po naszym domu (za co niestety nie są zbytnio doceniane).
Gody
Same kątniki również lubią się szwendać po naszych domach. Z tego też względu, niejednokrotnie możemy się natknąć na spłoszone nagłym zapaleniem się światła osobniki, które czym prędzej starają się przed nami ukryć. Innymi razy zdarza się nam przyłapać takiego delikwenta przy próbie wydostania się ze zlewu albo wanny. W rezultacie takie nocne eskapady często kończą się dla nich fatalnie. Skoro tak, to właściwie po co one w ogóle ryzykują? Jakim cudem udaje im się znaleźć w naszym zlewie? Cóż, jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o… odnalezienie swojej drugiej połówki! Tak. Poszukujące partnerek samce, są gotowe przeczesać cały nasz dom, aby tylko jakąś znaleźć i móc przekazać jej swoje geny. Z tego też względu czasami zdarza się jakiemuś samcowi wpaść do naszego zlewu lub gwałtownie wbiec na ścianę i tym samym nieźle nas przestraszyć. Czegóż się jednak nie robi dla przyszłej wybranki?
Dobra, wiemy już czego pająki szukają w naszych domach. Teraz zobaczmy co się dzieje, kiedy uda im się dotrzeć do celu. Tuż po odnalezieniu samiczki, samczyk pozostaje z nią przez kilka tygodni, zapładniając ją przez ten czas i to wielokrotnie. Niekiedy można przyłapać takiego samczyka na spodniej stronie pajęczyny (a jak pokazuje górne zdjęcie, czasami bywa na odwrót i to samiczka wchodzi na teren samca). Przez ten czas, kiedy samica przykładowo jest zajęta posiłkiem, a do pajęczyny wpadnie kolejny owad, samiec przegryza nicie od spodu, łapie szybko ofiarę i sam ją konsumuje. Taki to z niego cwaniak! Wszystko co dobre kiedyś się jednak kończy.
Samiec po tych kilku tygodniach ginie, po czym zostaje zjedzony przez samicę. Później samiczka zabiera się do zabawy polegającej na budowie kokonu. W nim umieszcza jajeczka, po czym czeka kilka tygodni, aż wylęgną się z nich młode pajączki. Te nie odbiegają zbytnio wyglądem od dorosłych kątników, ale… mają znacznie jaśniejsze ubarwienie (żółtawo-szarawe, z wyraźnie widocznym już wzorkiem) i co ciekawe, u młodych samczyków już widać bulbusy na nogogłaszczkach! Kiedy pojawią się młode pajączki, samiczki przystępują do opieki nad nimi. Przynajmniej do chwili, gdy nastąpi pierwsza wylinka. Kiedy tak się stanie, młode kątniki ruszają w świat, wiodąc samotnie prym „dzikich lokatorów” naszych mieszkań.
Występowanie i konsekwencje mieszkania wśród nas
Z tymi dzikimi, to jednak nie do końca prawda. Kątniki to klasyczne synantropy, czyli stworzenia przystosowane do życia w pobliżu człowieka. Tak więc choć dzikie, to jednak udomowione, mimo że wcale nie potrzebują opieki człowieka, a jedynie tworzonych przez niego budynków. Wychodzi więc na to, że kątniki świetnie sobie radzą bez człowieka… wszędzie tam, gdzie człowiek jest obecny. Kątniki są bowiem nie tylko synantropami, ale także zwierzętami kosmopolitycznymi, a to oznacza, że można je spotkać praktycznie na całym świecie, wszędzie tam, gdzie mieszkają ludzie (no, może poza Antarktydą, bo tam wciąż dla nich za zimno).
Co tak właściwie sprawiło, że kątniki postanowiły zamieszkać w naszym sąsiedztwie? Przede wszystkim to, że w naszych domach praktycznie zawsze jest ciepło, sucho, a do tego z dala od wszelakich drapieżników… normalnie życie jak w Madrycie. No dobra może jednak nie aż takie życie. Mieszkanie w pobliżu nas zmusiło je do określonych przystosowań i sposobu życia. W naszych domach znacznie ciężej o pokarm, ponieważ ludzie z reguły dbają o to, aby w domu nie panoszyło się „robactwo.” Tak więc kiedy nie ma co jeść, muszą długo głodować… przynajmniej do czasu, aż coś zaplącze się w ich sieci (trzeba przyznać, te pająki mają cierpliwość godną pozazdroszczenia). Wędrujące po domu samce kątników czynią to cichaczem, pod osłoną nocy (w dzień prędko by je przyłapała jakaś rozhisteryzowana pani domu, a takie spotkanie mogłoby się dla nich naprawdę źle skończyć). Decyzja o zamieszkaniu w pobliżu nas przyniosła więc tym pająkom wiele plusów, ale oczywiście nie mogło się też obyć bez minusów. Jak to zresztą w życiu bywa, nie ma rozwiązań idealnych. Kątniki najwyraźniej odnoszą jednak znacznie więcej korzyści niż negatywów, skoro poza naszymi domami, praktycznie trudno jest je spotkać w innych miejscach, zwłaszcza w środowisku naturalnym (np. w lasach czy na łąkach).
Wracając jednak jeszcze do tych minusów. Jak wspomniałem, kątniki w naszych domach nie są narażone na ataki drapieżników… poza jednym wyjątkiem. To inne pająki, a konkretnie nasoszniki trzęsie (Pholcus phalangioides). Ci niepozorni zabójcy polują na inne stworzenia, często znacznie przewyższające je swoimi gabarytami. Z tego też względu, nie wahają się polować także na kątniki, zwłaszcza w okresie zimowym, kiedy to w ich sieci nie łapie się zbyt wiele ofiar i zmuszone są do aktywnych łowów. Niejednokrotnie więc, w miejscach obfitujących w nasoszniki, często można dostrzec wyraźne braki w populacji kątników. Kątnikom ciężko jest się bronić przed nasosznikami, ale jeszcze ciężej przed nami! Najlepszą metodą obrony jest ucieczka. Zaniepokojona samica prędziutko czmycha w głąb swojego lejka i tam czeka, aż zagrożenie minie.
Wbrew obiegowej opinii, kątniki domowe mniejsze, nie są niebezpieczne dla ludzi, a ich jad, nie jest żadnym zagrożeniem dla naszego zdrowia. Mało tego, nie są nawet wstanie zbyt mocno wgryźć się w naszą skórę. Wszelkie ukąszenia pająków, jakie mogą się zdarzyć w naszym domu, to najczęściej dzieło ich kuzyna, czyli kątnika domowego większego (choć nawet jego ukąszenie, choć bolesne, to nie jest groźne dla zdrowia).
Co należy zrobić, kiedy znajdziemy pająka w naszym pokoju? Najlepiej złapać go w jakiś pojemnik i przetransportować tam, gdzie nic mu nie będzie zagrażało (np. do piwnicy, albo na dwór). Pamiętajmy też, że kątniki są bardzo pożytecznymi stworzeniami, a tępienie ich jest wyjątkowo nierozsądne.
wspaniały i pouczający artykuł. Wierzę, że można podziwiać te zwierzęta…ale niestety w moim przypadku bezpieczne przenoszenie pająków i docenianie ich wkładu w eliminację robactwa nie wchodzi w rachubę. Jesienią miałam w domu (9piętro!) przez 2 miesiące pająki, jak nic kątniki, średnio co drugi dzień przed oczami…okazało się co wstyd przyznać, że w kanapie dla gości rozkładanej raz na ruski rok wisiała ogromna pajęczyna…płaska, lejkowata a w niej i wokół 3 pająki…od tego czasu zaczęło się wędrowanie dziadostwa po całym domu, aż ugryzł mnie jeden przygnieciony w pościeli, ból i obrzęk jak przy półpaścu, brzuch miałam cały w wysypce, a psychikę w rozsypce. Pająków boję się jak niczego w życiu od dziecka, w starym domu wyłaziły wielkie rude z piwnicy, ohydne i szybkie, owczarek nawet przed nimi zwiewał…od dziecka na widok pająka oblewa mnie pot, ogarnia paniczny strach trzymający w ryzach przez kolejne dni od pojawienia się osobnika a niekończące wrażenie, że coś po mnie chodzi jest częścią mojej nerwicy na tle arachnofobii….jestem chyba nielicznym Polakiem, który każdego dnia przegląda pościel, ściany wokół łóżka, podłogę wieczorem i rano (nigdy po ciemku nie ma chodzenia!!), kapcie szafki przed wyciąganiem rzeczy, torby przed przynoszeniem zakupów warzywnych…i człowiekiem opętanym odkurzaniem. jako dziecko mówiłam pacierz na dobranoc i prosiłam Boga, żeby nie było pająków…Moi rodzice bagatelizowali mój problem, dopóki nie widzieli mnie już jako dorosłej baby w momencie paraliżującego strachu…ojciec wystraszył się, że dostane zawału, zwłaszcza, że wraz z zabiciem pająka mój strach nie przechodzi i stan napięcia utrzymuje się przez kilka dni. Nie umiem sobie z tym radzić, jedynie tkwię w stanie gotowości, w każdym potencjalnym miejscu spodziewam się pająków, więc niczym policjant najpierw wysyłam zwiadowcę, by sprawdził pierwszy, albo dokładnie krok po kroku oglądam kazdy centymetr pomieszczenia, nie siadając przypadkowo, stojąc w jednym miejscu zdala od przedmiotów. sufit-ściany-podłoga, w pełni gotowa na ruch zabijający…
Sporo osób cierpi na arachnofobię, niestety tak jest, choć można z tym walczyć, choć do tego potrzeba dużo chęci i cierpliwości 🙂
ja sobie poradzilam z arachnofobia. Na widok pajaka uciekalam. Gdyby ktos mi podstawil pajaka pod nos zaczelabym plakac. serio. a minelo mi w momencie gdy zaczelam ogladac filmy PtasznikiZajaca na YT. Ogladanie jego ptasznikow takich powolnych, majacych wyjebane na wszystko, doslownie, zaczelo mi pomagac. Ale mimo tego, katnikow balam sie nadal. Ptaszniki? ok. sa spoko. Ale katniki… katniki sa okropnie brzydkie. Lecz pewnego razu gdy musialam sprzatnac lazienke wybiegl mi jeden, taki malutki, miescil sie na moim palcu wskazujacym. Chcial wydostac sie z wanny, pomyslalam wtedy „a chuj tam, wezme go na reke zobacze czy cos mi zrobi” i wzielam. na poczatku udawal martwego. doslownie lezal na moim palcu. po jakims czasie zaczal sie ruszac ale ani ja ani on nie umarlismy. Wyrzucilam go na dwor. Ale jeden wniosek- skoro taki maly pajak biorac go na reke nic mi nie zrobil BA! bal sie mnie przez pare minut, to czego ja mam sie bac. teraz mam w pojemniku dosc sporym katnika i codziennie go karmie, chuj ze to samiec i jest maly i nie bede miala z nim takich przygod jak z samica ale mam. I sie nie boje. Tzn. Nadal ten skurwiel nie jest ladny ale mam go i gdyby nie byl taki szybki wzielabym go na rece 😀
witam wszystkich, pajaki gryza tylko w stanie obrony lub przy dokuczaniu, oczywiscie sam nie lubie zabijac pajakow ale to juz robie z innej przyczyny.. Cieszmy sie z tego ze w Polsce pajaki nie za grozne i nie zagrazaja zyciu czlowieka.. Jezeli dziewczyny macie problem z pajakami i co z nimi zrobic prosze pisac 38358659 postaram sie pomoc je zniwelowac bez zabijania 🙂
od czasu umieszczenia mojego ostatniego postu stosuje metody tzw. zimnej wojny, czyli „informuję” kątniki i inne pająki, że lepiej ze mną nie zaczynać, że u mnie nie ciekawie i lepiej niech namój teren nie wchodzą, mianowicie, wymieniałam uszczelkę w drzwiach wejściowych, wcześniej zauważyłam, że taśma klejąca przestała działać i stąd szpary były spore, moim zdaniem zachęcające do wlatywania kurzu i pająków. Odkurzanie co drugi dzień obowiązkowo! Mycie podłóg preparatem z chlorem raz w tygodniu, mycie takim do paneli także raz minimum do dwóch razy w tygodniu…przy okazji mam mniej sprzątania w ogóle, bo przy tak systematycznym czyszczeniu prawie w ogóle nie ma kurzu. Okres wiosenny i letni to okna i balkony otwarte, ale nie zauważam żadnych pająków, much, skorków, jedynie rybiki muszę sporadycznie tępić….clor, chlor i jeszcze raz chlor nalezy stosowac w łazience, a w gdzie indziej mam czosnek na parapetach, zapach czosnku w kuchni uwielbiam, kwitnący od nasłonecznienia nie smierdzi wbrew pozorom, chyba że nos do niego parapetów zbliżymy, za to zero owadów w domu. Olejek cytrynowy na skórę, kilka posmarowań, skóra pięknie pachnie, żadnych ugryzień…gdy już komar lata koło mnie, myślę, że i pająki odgania;-)…i najważniejsze, uwielbiam balkon w kwiatach, starannie odkurzany, sprzątany, itd…lawenda, pelargonia u mnie dominuje, a one odganiają zapachem owady, stawonogi i nie tylko…mam od kwietnia balkon gotowy na sezon i żadnych robali…jak myślicie czy to oznacza, że wymyśliłam w miarę dobre sposoby, by tych zwierząt nie zabijać, tylko po prostu zniechęcić do goszczenia u mnie? Myślę, że wolno latająca i chodząca pieszo średniej wielkości papuga w domu też robi swoje;-))))
W 100% Cię rozumiem i polecam zaopatrzyć się w kota lub, jeśli się nie brzydzisz, w jakąś jaszczurkę w stylu agamy.
Doskonale to rozumiem. Sama przed snem sprawdzam kąty po 100 razy..ale przekonałam się, że to na nic w przeciągu tygodnia miałam w mieszkaniu 3 duże kątniki…Myślałam, że na zawal zejdę. Mam mieszkanie świeżo po remoncie, nowe meble..więc pytam skąd ???? I dziś mam kolejną noc z głowy przez te ohydztwa….Ciekawi mnie czy są jakieś skuteczne preparaty na to szkaradzieństwo
Dodam jeszcze tylko tyle..poczytałam artykuł, komentarze i wszędzie już widzę pająki…Czekam aż się zrobi jasno bo umrę zanim zasnę…
Mam taką ciekawostkę dla wszystkich bojących się pająków. Kiedyś strasznie się bałam. Nie będę opisywać szczegółów, bo każdy wie o co chodzi. Doświadczyłam jednak niesamowitego zdarzenia, które odwróciło mój pogląd na temat pająków. 2 lata temu zostałam zaatakowana w lesie przez mężczyznę, który chciał mnie zgwałcić. Niby mały związek z pająkami, a jednak. Ów napastnik rzucił mnie na ziemię w miejsce, gdzie było pełno pajęczyn. Byłam przerażona, z jednej strony sytuacją związaną z nim a z drugiej, tymi pająkami. Modliłam się by na mnie nie spadały. Oczywiście stało się inaczej. Cała szarpanina sprawiła, że wokół było pełno pająków. I nagle, dostałam olśnienia. Poczułam, że one nie mogą mi nic zrobić a jedyne zagrożenie stanowi ten facet. Odczułam radość z tego powodu, że one tam są. Cała sytuacja trwała 20 minut. Mężczyzna nie osiągnął swojego celu ze względu na mój opór i interwencję osób trzecich ale to traumatyczne przeżycie spowodowało we mnie przemianę.
Weszłam na tę stronę, bo faktycznie wczoraj wystraszyłam się kątnika ale całe zdarzenie nieco zbladło już w mojej pamięci. Jestem natomiast w stanie przebywać w jednym pomieszczeniu z pająkiem, który tak szybko nie biega. Dotknąć tych z długimi nogami, złapać ćmę w rękę – a też bałam się panicznie. Zupełnie nie boję się ważek. Mogę przebywać w lesie i na łące, zapominając o pająkach itp….
Nie mówię, żeby każdy szukał zboczeńca w lesie 🙂 ale u mnie zaistniał jakiś mechanizm, który mógłby przyczynić się do walki z arachnofobią, niszczącą życie wielu ludziom.
Fascynujące. Ta Twoja historia nadaje się wręcz do naukowego studium przypadku. Psychika potrafi być naprawdę pasjonująca! No i cieszę się bardzo, że się nic nie stało!
Mnie zawsze zachwyca jak kątniki obserwują człowieka. Odwróci się wzrok lekko – dalej są nieruchome. Ale straci się go z oczu i pająk zaczyna ucieczkę 🙂 Trochę się ich boję, ale nie jest tak źle. Robię zdjęcia do dobrych kilku(nastu?) lat i to mnie przyzwyczaiło do różnych biegających i latających stworzonek. Najmniej się boję pszczół, os itd. (moim zdaniem naprawdę ciężko o ukąszenie, nawet jak siedzi się niemalże twarzą w kwiatach, robiąc zdjęcia), a ważek, nie wiem czemu, dość mocno. Szczególnie lecich – http://up.krzysiu.net/6wjL9R2jC5/DSCN4930.JPG (stąd też słabe zdjęcie ;)).
Rozumiem doskonale….. Czuję to samo.
Witam w klubie 😦
Dam znać jak znajdę rozwiązanie choć szukam już długi czas …
wczoraj mialam takiego w domu….. myslalam ze dostane zawalu serca. prawie cala noc nie moglam zasnac, a jak w koncu mi sie udalo, oczywiscie snilo mi sie ze uciekam przed gigantycznymi katnikami.
Te pająki nie szkodzą ludzkiemu zdrowiu więc nie ma czego się bać.Ja choduje pająki od 11lat mam 404 gatunki pająków z całego świata.Jednak zainteresował mnie kątnik domowy większy , doszłem do tego że te pająki są ciekawskie i bardziej odważne od Ptaszników.
Oczywiście, że nie szkodzą, same z siebie, kątniki domowe mniejsze nie są groźne, wszak nie jeden u mnie mieszka i wiem to z własnego doświadczenia, natomiast co do kątnika domowego większego… mój kumpel z Warszawy ma z nimi do czynienia co rusz i nie raz go taki ukąsił, aczkolwiek były to przypadki, gdy kątnik został przygnieciony, lub też złapany. Nasze rodzime pająki z kątnikiem na czele, często są równie ciekawe, a nawet ciekawsze niż ptaszniki, choć wielu terrarystów tego nie dostrzega, dlatego cieszę się, że tak Cię zainteresowały 🙂
Ja właśnie dorwałam jednego… chyba samicę. Trzymam ją w terrarium po moich kameleonkach pigmejskich. Wydaje mi sie, że to kątnik wiejski, ale nie wiem. To taka moja metoda na walkę ze strachem. Świerszcz nie zrobi jej krzywdy? Mam też agamę brodatą i pomyślałam, że wrzucę Predzi (Predatorce:)) świerszcza.
Jeśli świerszcz będzie mniejszy od niej, to powinna sobie z nim dać radę, ale najpierw niech skonstruuje pajęczynę, jeśli to samica oczywiście 😉
Pajęczyne już zaczęła robić. Ma już lejek… ale niestety pobudowała się na wrotach klatki i część roboty jej zepsułam. Takie trzymanie kątnika w terrarium to naprawde dobra metoda walki ze strachem. Samiec nie robi pajęczyny?
Więc z karmieniem musisz poczekać aż zrobi nową, albo zmienić jej lokum, jeśli nadal będzie próbowała robić w tym miejscu. Dorosłe samce, skupiają się na poszukiwaniach samicy oraz godach z nimi, jedynie gdy są młode budują sieci i polują w nich na owady. Faktycznie, wygląda to na dobrą metodę walki ze strachem choć mało osób, które się boją pająków, chciało by tak robić. Zobaczymy jak bardzo to na Ciebie wpłynie 🙂
Mój szanowny małżonek mi ją upolował:D Bydlę jest cwane, łatwo się nie dało. Capnęło przynętę i spierniczyło do norki zanim mój luby zdążył przycelować słoiczkiem:) Ostatecznie po kilku identycznie wygladających próbach wyprowadził ja z jałowca wraz z dobytkiem:) Teraz zadomowiła się w dziurze w mostku. Jutro wyjeżdżamy na parę dni i nie wiem czy wrzucić jej jakiegos owada czy wytrzyma do niedzieli. Zjadła te muchy, które dostała:) a przynajmniej jedną.
Na pewno sobie poradzi do niedzieli, te pająki są bardzo wytrzymałe na głód, więc tutaj nie ma żadnego problemu, choć oczywiście, pewnie się ucieszy z wrzuconego owada 😉
Witam:) Predzia żyje sobie, je muchy, mączniaki i czasem mrówki i ma sie dobrze:)
Elegancko, oby tak dalej 😉
A teraz zrobiła coś dziwnego. Wzięłam wczoraj jakieś dziwne stworzonko chodzące mi po nodze i jak zwykle w takich przypadkach wrzuciłam je do terrarium. Stworzonko dalej chodzi a Predzia zamiast siedziec w lejku albo na pajęczynie zrobiła sobie „pokoik” w kącie. Czy to możliwe, ze sie boi? Jak podasz mi mail to wyśle zdjęcie.
Zależy co wrzuciłaś, nie każdy owad nadaje się dla niej na pokarm, niektóre są trujące 🙂 mój mail jest na stronie głównej w kontakcie 😉
Ja mam problem w tym ze boje sie pajakow wszystkich ale gdy bedzie trzeba to stawie im czola tylko jak sie ich pozbyc albo wyploszyc??
Na ich płoszeniu się nie znam, można powiedzieć, że wręcz przeciwnie 😉
U mnie w domu jest mnóstwo nososzników, ale równie dużo kątników. I to wcale nie takich małych.
Piszesz , że nososzniki polują na kątniki. Jak to możliwe? Przecież taki kątnik to „kawał byka”.
Chyba , że chodziło tylko o małe osobniki.
O tym, jak odbywa się polowanie naszosznika na kątniki napisałem przy okazji artykułu o nasoszniku: https://swiatmakrodotcom.wordpress.com/2011/06/29/nasosznik-trzes-pholcus-phalangioides-domowy-zabijaka/ i zapewniam, że w przyrodzie, rozmiar nie zawsze ma znaczenie. Skoro są oba gatunki, to znak, że panuje równowaga, natomiast zimą, gdy nasoszniki najczęściej polują na kątniki, sytuacja ta, może ulec zmianie i liczba kątników może się zmniejszyć, ale na wiosnę może się zwiększyć, gdyż mogą pojawić się po prostu nowe osobniki. Zresztą, czasami to kątnikom udaje się upolować nasosznika 🙂
Te stworzenia są okropne, jest trzecia w nocy a ja przez to ustrojstwo boje się położyć do łóżka. Wszystko przez to że na dworze intensywnie popadało do tego duża wilgotność i pająki się wprowadziły do bloku, wchodzą przez dziury kominowe w łazience i ubikacji… Mój problem jest taki że panicznie się ich boje, czytając artykuł podczas przewijania zdjęć zastawiałem oczy. Żeby jeszcze sobie siedziały w tych dziurach to bym zniósł, ale jak widzę je spacerujące po domu od razu robi mi się słabo i panikuje.
O cholera,ogladam sobie film a tu nagle biegnie przeogromny katnik 😦 nigdy w zyciu takiego nie widzialam! Prawdziwy gigant,chyba mial z 10cm srednicy,albo wiecej….;( odrazu wskoczylam na stolik i zucilam na niego taka podkladke na cherbate i tp ;( szybko pobieglam do sypialni,slysze jednak ze on nie umarl tylko zyje! Jak ja usne i wstane rano…. Wszystko sie rusza i jest mi strasznie dziwnie ;( mam dostyc starych wielkich chawir 😦 wlasnie cos stuknelo,ups 😦 jestem cala mokra i znerwicowana,nie wiem czy obudze sie rano 😦 co za zycie,az mi sie smiac chce :p ale jest strasznie,boje sie wyjsc z luzka,MASAKRA
Może więc jednak zdobyć się na odwagę by zwalczyć fobię, niż mieć tak za każdym razem gdy pojawi się pająk (a sądząc po częstości występowania tych pająków, będzie tych „razy” całkiem sporo). Może ci się to wydać niemożliwe, by przezwyciężyć strach, ale nie jednej osobie to się udało (i to nawet o gorszych objawach niż twoje 😉
Czy bycie asocjalnym czyni ludzi okropnymi? To tak na temat tego, że pająki są okropne, bo ktoś ma arachnofobię. Zresztą jestem ciekawy ile osób ma tu rzeczywiście arachnofobię, a ile zdiagnozowało się samych – nie każdy strach to fobia.
Mieszkam w Anglii i dzieki Bogu z otwartym oknem przez cale lato, tylko kilka malych, bezczelnych sztuk wlazlo i zostaly natychmiast zabite, bo sie ich panicznie boje. Jednak na dworze w malej dziurze blisko drzwi wejsciowych mieszka „Fred”. Musi to byc katnik wiekszy, bo jak go zobaczylam, to papieros wypadl mi z reki. Freda widzialam juz kilka razy w tym miejscu i jeszcze nie udalo sie go schwytac, zanim naplodzi gromade dzieci i wszystkie porozbiegaja sie po posesji. Znajomy pocieszyl mnie, ze Fred z pewnoscia juz i tak korzysta z kratki wentylacyjnej i niedlugo zawita u mnie w lazience z szeregiem potomnych. Rozumiem tych wszystkich, ktorzy panicznie sie boja. Jesli taki bydlak wlazlby mi na posciel, zgon murowany. Nie ma mowy nawet o oswajaniu sie z potworem. Jedno z nas musi zginac. I to nie ja zabijam tylko moj maz. Boje sie nawet podejsc blizej, a co dopiero jakby to wskoczylo mi na reke albo przebieglo pod nogami. Juz teraz czuje, ze robi mi sie slabo. Przeprosiny dla wszystkich milosnikow pajakow, inaczej nie potrafie. Jesli Freda wyniesie sie gdzies dalej w sloiku, to bede sie z kolei stresowac, ze wciaz zyje i moze znow u mnie zawitac. Brrr!!!
..problemem jest nie pająk… tylko ty!
..tak, tak!
Osobiście przełamałem fobię w stosunku do większości znanych mi lokalnych pająków. W pewnym sensie wymogła to na mnie przeprowadzka, w okolicy nowego mieszkania na wiosnę oraz jesień roi się od wszelkiego rodzaju pająków, mniejszych, większych, aczkolwiek niegroźnych. Większość osobników, które z ogrodu przybłąkały się do domu łapałem na chusteczkę i grzecznie odstawiałem „na krzaczek”.
Kątniki są dla mnie stosunkowo nowym pająkiem. Pierwszy egzemplarz w życiu natrafiłem zeszłej jesieni, w domu rodziców, niestety musiałem osobnika wyprawić na tamten świat, ponieważ moja mama inaczej spakowałaby walizki i uciekła jak najdalej od tegoż zwierzaczka. Następne dwa widziałem już u siebie, kilka tygodniu temu (czy aktywność kątników w styczniu to norma?), pierwszego zabiłem odruchowo, skoczył mi na ramię zupełnie z nienacka. Następnego „trafiłem” już kolejnego wieczora, również w kuchni gdzie spotkałem pierwszego koleżkę. Początkowo chciałem dać mu żyć, ale dostałem ataku arachnofobii, nie mogłem zasnąć, czułem jak gdyby ów pająk po mnie chodził. Więc koniec końców się go pozbyłem. I od trzech tygodni nie mogę się normalnie wyspać, przetrzepuję dokładnie całą sypialnię zanim się położę, śpię przy zapalonym świetle… ogółem nie mogę sobie z tym poradzić. Miałem w życiu do czynienia z plagą pająków, zdarzały się pająki w pościeli, ale zawsze jakoś się ogarniałem. Teraz boję się po zmroku do kuchni zejść. Jakieś rady?
witam znowu „pająkowców”! idę spać, zaglądam za łóżko tradycyjnie, coś mignęło pod łóżko..hmmm, wydaje mi się, e tam…ale…taka nić dziwna…no to już nie idę spać, tylko wyciągam odkurzacz. łóżko z materacami a pod nimi skrzynie na pościel, podnosisz materace na prowadnicach otwierasz łóżko…no to wyciagam szpargały, każdą z drżącą ręką, rura na full i szukam…ostatni worek z kocami, i …jest lejek jak zwiędły spadochron tuz pod moją głową! jak nic z tego miejsca chyc chyc na łóżko gryźć…pajaka nie widzę, może w sieci, już w odkurzaczu, utopiony, bo to wodny, a może uciekł, nie wiem, na razie spokój. Ale znów trzeba bedzie wszystko wyjąć i odkurzyć, każdą szafę, każdy kąt. jedno wiem, sprzątam regularnie, często, pajaków mniej, są sporadycznie. raczej trzymają się z daleka. ich nie ma, ja nie morduję, one żyją, wszyscy szczęśliwi
Tegenaria domestica dorasta do 7 cm długości każdy osobnik więc z rozstawem odnózy u samca, jak i u samicy nie jest aż tak dymorficznie, 1 cm różnicy tylko, karmię je czasem na wolności
po ostatnim sprzątaniu wylazł spod pralki – z 6cm jak nic, rudy jakiś, trochę taki otępiały, wolno się poruszał, chyba spał i wysuwanie pralki go zbudziło, wszak to nocny gad…a było po 14 dopiero.
Właśnie znalazłem wylinkę, niewielką, miała może półtorej do dwóch centymetrów długości. Podejrzewam więc, że to raczej młody osobnik. Ostatnio w sypialni pojawił się też jakiś maluch, muszę przejrzeć szafy, pewnie się trafi jakiś lejek.
kilka dni temu odkryłam w domu katniki wlasnie , wcześniej nie bardzo interesowaly mnie pająki , zdarzały się sporadycznie takie cienkie zwykle blech , natomiast odkad przeprowadziłam się do dużego domu z ogrodem pojawily się monstra.!!teraz jestem w pracy i jeszcze się trzese wczoraj zabilam 4 sztuki tego cholerstwa , noc miałam z glowy .nie mam pojęcia skad to wyłazi 😦 boje się wrocic do domu , kot nie reaguje na nie , czy jest jakiś sposób , boje się , ze siedzza w boazri – jeśli tak to mam totalnie przewalone bo tych desek trochę w domu jest 😦 najgorsze ze poznajdywalam okazy roznej wielkości , ogromne , srednie , calkiem male , wniosek taki ze gdzies chyba gniazdo jest …litości…!
Polecam psychiatrę. Fobie się leczy, wszystkim będzie się lepiej żyło.
blagam o jakas porade jak się tego pozbyć , jestem sama w tym zapajeczonym domu , w nocy tez 😦
..dom nadaje się do wyburzenia..? :-)) tobie zaś przydała by się porządna rehabilitacja na początku nowej! drogi.
To który ma na środku X? Bo wg jednej strony większy, wg tej tutaj mniejszy… I czy mniejszy może osiągnąć rozmiary do 1,5 cm?
Ja nadal obstaje przy tym, że mniejszy ma ten wzór. Nigdy nie spotkałem takiego, który ma 1,5 cm, w książkach też nie, ale nie wykluczam, że mogą się zdarzyć jakieś wyrośnięte osobniki.
Ja pier(wiadomo o co chodzi) ale mnie taki jeden skubaniec przed chwilą wystraszył! Odwiedziłem piwnicę w celu pozyskania wody (trzymam tam butelki z mineralną), schylam się, wyszarpuję ze zgrzewki jedną butelkę i w tym momencie na ramię spadł mi z jakiegoś zakamarka największy przedstawiciel kątnika domowego, jakiego w życiu widziałem! Bydle było zupełnie czarne, kosmate i sam tułów miało chyba dwucentymetrowy, o odnóżach nawet nie wspomnę. Efekt? Dość powiedzieć że na parę sekund cała męskość mi się ulotniła, chyba gdzieś butelkę rzuciłem i narobiłem takiego rabanu i wrzasku że cała rodzina postawiona na nogi. =D A nawet nie mam arachnofobii! (I dzięki Bogu, bo taka k, Moni albo SX to by na zawał zeszły, a ja się tylko porządnie strachu najadłem i jakieś stare szkła tą butelką porozbijałem).
hahah, oj zeszłabym na bank, ale to chyba nie kątnik, w piwnicach są takie „piwniczne” wielkie jak tarantule, moi rodzice mieli piwnicę w starym domu w centrum miasta, nawet owczarek przed nimi robił kroki w tył. A teraz w nowym to przyłażą takie „ogrodowe” też czarne i grube, są między tujami i w krzaczkach. Ale może ekspert by pomógł wyjaśnić różnicę?
Nie nawidze tego dziadostwa zeszłego roku 2 razy mnie ugryzły;p
Dziękuję za obszerny materiał, trochę mnie uspokoił, bo znowu mam parę tych istot w domu, dziś musiałam 2 zabić, najpierw na ścianie w salonie a godzinę później na podłodze w łazience, ale chyba były to te mniejsze… Pokażę go jutro mężowi, bo mi nie wierzył, że duży kątnik może ugryźć i czasem mocno zaszkodzić. W zeszlym roku przez ponad miesiąc leczyłam prawą nogę po ugryzieniu kątnika (prawdopodobnie wlazł do łóżka i go przez sen przycisnęłam) – obrzęk, silny ból, kilkunastocentymetrowa ciemna opuchlizna i przez pierwsze parę dni wysięk z miejsca ugryzienia – dwie ledwie dostrzegalne dziurki w odstępie ok. 2-3mm. A on twierdził, że to pewnie meszka mnie tak załatwiła… Mimo tego, że pokazałam mu znalezioną na pościeli nogę pająka długości 2,2 cm. Czyli cały pająk wraz z tułowiem miał pewnie koło 5-6cm. Mam kolegę, który hoduje pająki i to on mi powiedział, że to może być właśnie kątnik, tym bardziej, że oglądał przez lupę przyniesioną przeze mnie kończynę. Nigdy do panikar nie należałam, ale do dziś pamiętam trzy kolejne zastrzyki w ambulatorium (zaczęłam „odpływać”, być może jestem uczulona), potem kilka tygodni leczenia (maści przeciwbólowe, przeciwobrzękowe, rupatadyna w tabletkach) a najlepiej zapamiętałam rachunek z apteki… Brr… Nie boję się pająków, mimo niemiłych doświadczeń, bo wiem, że bez nich po tygodniu ludzkość padłaby zagryziona przez inne insekty 🙂 ale gdyby się jednak z mojego domu wyniosły, to byłabym bardzo happy…
kątnik gryzie i to boli. Mnie ugryzł w łóżku, przygniotłam go i gryzł gdzie popadnie, musiał walczyć, bo miałam wysyp śladów, a jeden wielki i to był chyba jego ostatni gryz. Najpierw myślałam, że mam półpaśca, ból brzucha, takie bąble, rumień i dostałam stanu podgorączkowego, potem chciałam się zadrapać, ale, jak po całym dniu w końcu ruszyłam pościel, to zobaczyłam rozgniecione zwłoki bez skrzydeł, masakra, wiem teraz, że dziady gryzą i trzeba się ich pozbywać. Jak? sprzątać, sprzątać i jeszcze raz sprzątać. I tak pewnie są, ale może mniej, jakoś bardzo rzadko je widzę. Sprawdziłam także taką prawidłowość, jak są rybiki i łażą wszędzie, to pająków nie ma, jak czysto i rybik sporadycznie samotny jakiś, to pająk jest na bank. Jak znajdę dziada i ukatrupię, to znowu mam pełno rybików, no pełno, powiedzmy sporo, a po czasie ich coraz mniej…i znowu znajduję dziada ośmionogiego.
Swietny opis:) A dla mnie najważniejsze, że kątniki są pożyteczne i ich jad nie zabije człowieka:)
Niezły opis.Ja jak byłem mały to łapałem je z kolegami żeby dziewczyny straszyc w szkole.Łaziły mi po ręce ale teraz widze ze moga przegrysc skore.Mimo wszystko lubie pajaki i zaczałbym chodowac jakiegos moze polecasz cos w miare w dostępnej cenie i z ładnym wygladam pasznika jakiegos albo coś?
przepraszam mam pytanie:)
jak wygląda ugryzienie pająka domowego ?
moja mama ma na brzuchu czerwoną może z 6cm . plamę i w tej plamie takie jakby pod skórą takie strupki albo krwinki czy zaschniętą krew takie kropeczki , nie którzy mówią , że to ugryzienie pająka lub półpasiec czy mozliwe ze to pająk ? czy całkiem co innego ?
Z trudem doczytałam do końca. Za dużo zdjęć.
Ma ktoś jakiś pomysł jak ich się z garażu pozbyć zanim kratkami wentylacyjnymi wproszą się do domu?? Byłam gotowa kupić jakiś ultrasonic ale ostatecznie zrezygnowałam, czytając na jakimś forum, że podobno nie działa. Mam w domu małe dzieci, wózek trzymam w domu – ze strachu, ale zima idzie i będzie to zbyt upierdliwe. Chciałabym je wyrzucić jakoś humanitarnie, bo i tak nie podejde na tyle blisko żeby któregoś zabić (o wynoszeniu nie ma mowy!!). Usiłuję zachować spokój ale jesienią podobno pchają się bardzo na lokatorne, ohh ja już boję się wejść do garażu, nie gaszę w nocy świateł w sypialniach, a choć żadnego nie widziałam jeszcze od ubiegłego lata, to czuję, że wkrótce się pojawią, bo zabiłam wczoraj jednego maleńkiego pajączka pędzącego po ścianie i spodziewam się że to właśnie kątnik był, wniosek – pewnie jest gdzieś tutaj w domu ich gniazdo. Mieliśmy podmurówkę z kamienia, ale w starym budownictwie to raczej defekt niż ozdoba i jakość, więc poszedł styropian i teraz te paskudy nie mają gdzie mieszkać, jak tylko z nami w środku.
Szanowny autorze, skoro znasz tak dobrze te pająki, a jednocześnie jesteś ich przyjacielem, powiedz co trzeba zrobić żeby nie musieć ich zabijać we własnym domu. Tylko mi o pokochaniu nie piszcie..
„Co zrobić żeby nie musieć ich zabijać we własnym domu?” Po prostu tego nie robić 😉 Pająki mają to do siebie, że praktycznie są wszędzie i zupełne ich usunięcie nie jest zbytnio możliwe (na miejscu usuniętych, prędzej, czy później pojawią się kolejne, one już tak mają ;)). Owszem, pewnie można by użyć środków chemicznych, ale takowe z pewnością nie są zbyt zdrowe dla samych użytkowników domów, nie mówiąc o dzieciach. Jedyna rada to przyzwyczaić się do ich obecności. Nie będę pisał o ich kochaniu, bo i takiej potrzeby nie ma. Zawsze jednak wychodzę z założenia, że zamiast z czymś walczyć, lepiej to zaakceptować, a strach przed pająkami, jak każdy inny, można przezwyciężyć. Trzeba jedynie chcieć 😉
Moja historia jest taka. Działo się to przed kilkunastu laty. M3 w bloku, zsypy na korytarzach, a w mieszkaniach co? Prusaki. Zatrzęsienie, epidemia, nie szło tego zwalczyć żadną miarą. Potem okazało się, że pode mną mieszkał niezbyt ogarnięty sąsiad alkoholik nie dbający o czystość. Tak się złożyło, że wyprowadziliśmy się z mieszkania na kilka lat. Tak więc moje mieszkanie stało się domem prusaków i nasoszników. Kątnik mieszkał jeden, pod zlewem i miał na imię Karol. Kiedy wróciliśmy do mieszkania po kilku latach to w każdym zakamarku, w każdym kącie, szafce, szufladzie była pajęczyna, a w niej pozawijane w kokony prusaki. Wnoszę stąd, że przez kilka lat moje mieszkanie było dosłownym rajem dla zwycięzców, którym okazały się nasoszniki. Karol przetrwał, większość nasoszników sobie poszła opuściwszy pajęczyny, a w mieszkaniu przez następnych 5 lat nie było ŻADNEGO prusaka. Bez chemii. Widocznie każda możliwa do opanowania przez prusaki szczelina i wszystkie drogi dojścia do mieszkania tych brązowych, śmierdzących paskud miała swojego nasosznika, który zadbał, żeby prusaki omijały te miejsca z daleka. Karol został przed remontem wyprowadzony na korytarz i sobie poszedł mieszkać do innego sąsiada. Teraz prusaki wróciły – tłuczemy je chemią niestety bo pająka żadnego nad czym serdecznie boleję, a wyprowadzić się na kilka lat nie mogę. Do remontu, jak wspomniałem, przez 5 lat żyłem sobie z tymi pająkami, Karolem i nasosznikami i ani razu nie zostałem ugryziony. Pająki nie wyżerają i nie niszczą wam pożywienia, nie obsrywają wszystkiego dookoła, nie śmierdzą i naprawdę nie mają ochoty was straszyć, a wykonują bardzo pożyteczną robotę. A żeby ją skutecznie wykonywać muszą wyglądać właśnie tak, jak wyglądają. Acha – brzydzę się pająków i ogólnie większości robali, pająka do ręki za Chiny bym nie wziął.
Widzę że nie ma konkretnej odpowiedzi, a zaczyna sie to robić już fobią, zwłaszcza po przeczytaniu historii o wskakiwaniu na ramię znienacka albo wchodzeniu do łóżka.. ja myślałam że garaż to już szczyt możliwości zbliżenia się do człowieka:( wyobraźcie mnie sobie jak widzę to koło dziecka w wózku, chyba oszaleję nie wiedząc czy zabierać dziecko czy poddać się własnemu strachowi!!:(
od listopada dziecko będzie z dziadkami, a im raczej to będzie wisiało kto tam rezyduje i może wleźć do gondoli, bo jeszcze ani jednego okazu nie widzieli, a zatem po prostu ustalę że wózek nie będzie w garażu, proste. Powiedzcie mi tylko jedno: czy one moga wejść jakąś dziurą do samochodu – okna i drzwi są zawsze szczelnie zamknięte. Jeśli tak, to wypadek murowany (z tym to już nawet mój mąż nie walczy, że ‚kiszę’ samochód w garażu i dał już spokój bo widzi że to nie jest śmieszne, zresztą, odruchowo sam się cofa na ich widok i za chwilę rusza do ataku jak nigdy na żadne pająki nie ruszał:P). Może to jednak była tylko chęć uspokojenia mnie i lepiej użyć w samochodzie jakiejś chemii? Przecież jak skłamał to mi prawdy nie powie.. Panowie, znacie się to mówcie, bo będziecie mnie mieli na sumieniu.
Nasoszniki – jako wróg mojego wroga – stały się moimi przyjaciółmi, zatem od kiedy przeczytałam tą notatkę – nie ruszyłam ani jednego i z ulgą oddycham że w ogóle są w domu:) Szkoda że to nie one tak szybko latają, a kątniki byłyby takie powolne – byłoby idealnie i znaczniej prościej, pod wieloma względami:P
Ja już swoją odpowiedź dałem, najprostsza jaka może być. Jeśli faktycznie jest to fobia, to dla dobra wszystkich, najlepiej poddać się odpowiedniej terapii u psychologa, tak by później nikt, nie musiał mieć nikogo na sumieniu 😉 A w samochodzie, pewnie jakiś pająk, przypadkiem się zaplątać może, ale wątpię by tak same z siebie, tłumnie pchały się do samochodu, tylko po to, by straszyć ludzi. Że już o wyskakiwaniu znienacka na ramię nie wspomnę 😉
Zamurowało mnie dzisiaj na widok.. szypułki od pomidora rzuconej na stół niby dla żartu:P
Raz to śmieszne, raz straszne z tymi pająkami. Najgorzej w nocy oczywiście (kto tu opowiadał o wylince i mi się przypomniało tym razem??) wygląda na to, że Wasze – obce – historie doprowadzają mnie do histerii!!
Jeszcze żyję i nawet korzystałam z samochodu. Jeśli tam ich nie będzie, to niech będą sobie gdzie chcą. Ale chyba żaden psycholog ani psychiatra mnie nie wyleczy.
Pozdrawiam wszystkich, zwłaszcza tych, co właśnie robią przeszukanie w sypialni i dzięki za pomoc tym, co jej nie zamierzają robić:)
Dalej będę śledzić losy tego cyklu komentarzy:)
Pingback: Kątnik domowy większy (Tegenaria atrica). | Świat Makro.com
„Ale chyba żaden psycholog ani psychiatra mnie nie wyleczy.”
Generalnie fobii czy dziwnych zachowań nie leczy się dopóki ne utrudniają choremu życia. No bo po co? Ale robienie przeszukania w sypialni bo a nóż znajduje się tam pająk wskazuje jednak na problem kwalifikujący się do terapii. Lekarz nie doprowadzi do tego, że po kuracji zaczniesz hodować ptaszniki i jeść obiad z ptasznikiem na ramieniu. Terapia umożliwi ci życie bez chorych akcji typu bezsensowne przeszukiwanie sypialni. Terapia umożliwi ci niepodejmowanie akcji ZANIM jakiegokolwiek pająka zobaczysz. Tak a propos, jak wspomniałem, brzydzę się pająków i jakby ktoś znienacka nastraszył mnie taką szypułką pomidora to też bym nieźle podskoczył. Co nie przeszkadzało mi literalnie mieszkać w otoczeniu pająków. One naprawdę nie mają interesu żeby krzyżować swoje ścieżki z twoimi i wszystkie, jak jeden mąż, mają bardzo zaawansowaną człowiekofobię. Tylko one nie mogą pójść z tym do lekarza 🙂
No właśnie, a szkoda:)
Ja tam z ptasznikami nie zamierzam się oswajać, to już przesada:)
Chodzi mi tylko o kątniki, bo kojarzą mi się ze śmiercią i trupami, po których latają. Zabijać nie zabijają, to już wiem ale skojarzenie pozostało paskudne. I jeszcze to, że tak szybko biegają, co sprawia, że budują wrażenie przewagi nad człowiekiem, a zwłaszcza w zajętym opanowywaniem własnej słabości na sam ich widok. Bezsilność i tyle.
Chętnie bym swoje ‚maluchy’ oddała, gdyby to było tylko takie proste.
Co przyjdzie nowy komentarz, to liczę, że ktoś powie:
Wiem, wiem jak to zrobić żeby się wyniosły skutecznie!!
Ale cudu nie ma, a szkoda. Za dużo zwolenników się pojawiło:D Bo tu ponad połowa wpada pozachwycać się nimi, a reszta to grupa tych, co jak ja szukali w sieci co to tarantule ma w domu i jak się tego pozbyć poznając zwyczaje wroga..
Wiem, sama siebie słysząc stwierdzam, że jestem nienormalna.
Cały problem polega na tym, że człowiek ogarnięty fobią, w tym przypadku arachnofobią – usiłuje wszystko wokół zmieniać… tylko nie siebie…
Przy tej egocentrycznej postawie usiłuje w celu „rozwiązania problemu”… wyeliminować z otaczającej go zwyczajne,j realnej rzeczywistości to… co mu w niej nie pasuje…
W tym przypadku pająki i te realne i te wyimaginowane, których „jest zatrzęsienie” i są „oczywiście szalenie groźne, podstępne i obrzydliwe”…
Takie podejście do własnego subiektywnego problemu jest bezsensowne, bezcelowe i z góry skazane na porażkę. Po prostu!
Rojenie sobie ich „wszechobecności” i zagrożenia z ich strony to poważna dysfunkcja mentalna, którą należy korygować.
Pająki są naturalną częścią ekosystemu i sam zamysł ich wyeliminowania jest bezrozumny.
One nas nie zamierzają eliminować – są na to za mądre 🙂
Okazuje się, że człowiek w wielu przypadkach okazuje się…naj..słabszym ogniwem.
Ja miałam pewien niezbyt miły incydent z pająkami. A mianowicie. Od dziecka bałam się pająków. Nagle stwierdziłam, że jest to niczym nie uzasadniony strach. Bo co kurcze one mi zrobiły? Nie wiedziałam w tedy, że one mogą kąsać. Przeprowadziłam się z rodzinką do nowego miejsca. Tak pająki o wiele większe niż w mieście (mieszkam na wsi). Uczyłam się z nimi żyć. Głupia brałam je na łapy od tych najmniejszych do coraz większych nie bojąc się żadną interwencją z ich strony (bo co w końcu to nie durne osy). W końcu jeden zrobił sobie sieć na framudze okna zasłoniętą odwiecznie roletą. No to go zostawiłam, szczególnie że nie był za wielki. Łapałam mu nawet muchy. Miną jakiś czas, aż tu przychodzę do pokoju a na sieci nie ma mojego Chodowlanka (pierwsza nazwa bo nie znałam takiej jak kątnik). Smueteczek. Minęło jeszcze więcej czasu. Zdążyłam już o nim zapomnieć aż pewnej pięknej nocy obudziłam się z przeświadczeniem, że łazi po mnie jakaś ciężka mucha. Klapnęłam ręką żeby zleciała. Chwila przerwy…. znowu lizie mi po ręce… a niech se lizie mi się spać chce….ale jakoś dziwnie lizie….trudno….złazła mi z ręki …. jakoś dziwnie chrobocze. Wzięłam latarkę stojącą przy łóżku (od czasu kiedy niespodziewanie mi światło wyłączyli) świece i widzę, że na mojej poduszce tkwi jakieś bydle! BYDLE! W przypływie paniki rzuciłam w niego latarką i wybiegłam krzykiem budząc cały dom. Od tamtej pory go nie widziałam a w moim pokoju mam nowego pająka który (sprawdziłam) nie wyrośnie na tak dużego. Gdy podrośnie to go wyniosę.
Hej Marta,
ale po co te pająki w pokoju? Bo nie rozumiem, jak możesz spać z nimi w pokoju tak luzem, niektórzy zapaleni hodowcy trzymają je w zamknięciu, po co się tak męczysz? I to jeszcze po takim przeżyciu. A jak znowu wlezie Ci do łóżka w nocy?
No podziwiam Cię, jesteś odważniejsza niż niejeden facet (panowie, przykro mi)!
Wow, pozdrawiam:)
Jeden nieduży acz zgrabny samczyk złapał się dziś u mnie w pułapkę wannową. A potem ja go złapałam w pułapkę słoikową – i właśnie przed chwilą poleciał na dwór szukać tam szczęścia. 😉
Wczoraj wypatrzyłem na białym murku samicę kątnika większego… będę musiał chyba uzupełnić artykuł o nim o nowe zdjęcia. Swoją drogą, jak na takie miłe pajączki, to wywołują sporo emocji, zwłaszcza jeśli spojrzy się na powyższe komentarze 😀
U mnie białych murków bez liku, może też przesiadują na nich miłe samiczki, i może mój maluch na którąś trafi. 😉 A nowe zdjęcia zawsze są mile widziane. 🙂
Oj tak, emocji tu wiele, okropnie długo musiałam przewijać stronę. 😀
Pewnie i przesiadują tylko takie rzeczy to w środku nocy się przeważnie dzieją. Będę musiał wiosną trochę je poobserwować, bo np. znajomy w Warszawie dość często obserwuje duże ilości samic kątników na ścianach swojego domu i ponoć ma to związek z godami, chodź, teoretycznie u kątników gody wyglądają inaczej więc też jest to ciekawe zagadnienie do wyjaśnienia 😀
Emocji wiele, sposobów na walkę ze strachem przed pająkami też… niektóre naprawdę zaskakujące, ale grunt, że skuteczne 😀 Osobiście mam nadzieje, że drugi artykuł o kątnikach, który nie tak dawno napisałem rozładuje napięcie… a w każdym razie przeniesie część takich dyskusji i ułatwi poruszanie się tutaj, bo komentarzy faktycznie się sporo narobiło 🙂
Samice kątników przesiadujące na ścianach domu? Hmm. No wiesz, jakoś wątpię. 😀
Tak szczerze, to chciałam się wpisać pod artykułem o kątniku większym, ale ten mój był taki malutki… jakoś nie wypadało. 😉
Sama też nie lubię, jak pod jednym wpisem jest zbyt dużo komentarzy, więc chyba dobrze będzie już zakończyć naszą dyskusję tutaj. 🙂
Akurat ja nie mogę wątpić, ponieważ byłem naocznym świadkiem samic kątników na ścianie domu znajomego, choć nie w takiej ilości jak to zazwyczaj u niego bywa. Zresztą dwa zdjęcia w artykule o większym o tym świadczą 😀 Muszę dokładniej rzecz zbadać, ale to wiosną ;)Mały powiadasz? To mógł być równie dobrze młody osobnik większego, ale to by trzeba dokładniej zbadać twoją populacje, bo z tego co obserwuje, tam gdzie są mniejsze niema większych i na odwrót. Ok, skończmy już o nich pisać i pozwólmy makabrze żyć…. Przynajmniej do wiosny 😀
No dzięki, naprawdę.
Od razu lepiej się poczułam z myślą, że i tych i tych na raz nie da się posiadać pod jednym dachem.. 😉
Czy to ważne kto przesiaduje na ścianach, znaczy czy to samce czy samice? Szkoda, że ja nie mam tyle odwagi żeby podejmować się takich obserwacji, a potem wziąć udział w dyskusji, bo u nas latem było ich tam pełno. A uciekały w ziemię, to jest dopiero koszmarny widok, jak się zakopują!
Rozumiem, że wiosną będzie nowy wysyp? Ekstra, nie mogę się doczekać:)
Jeszcze trochę i może też zacznę je ganiać z aparatem:)
Zakopują? To coś nowego. Jeszcze nie widziałem kątnika, który by się zakopywał, nie słyszałem o tym, ani nie czytałem. To by byłe warte obserwacji i udokumentowania zdjęciami albo nawet i filmem 😀 Może to „jeszcze trochę” do wiosny upłynie i wtedy byśmy mogli pogadać o tym nietypowym zachowaniu kątników. Oczywiście jak najbardziej wiosną się pojawią, tylko nie wiadomo w jakiej liczbie, więc to również było by warte odnotowania 😀
Wlazily z luzny piach, dlatego kojarza mi sie z trupami!!!
Czyli rozumiem ze wiosna bedzie tego sporo? Do tej pory jakos dalam rade, zawsze schylam glowe i patrze tylko w kierunku celu do ktorego zmierzam, natomiast wozek trzymam w domu albo w bagazniku, a dziecko zawioze jutro pierwszy dzien do zlobka wiec z tym problemem juz mam spokoj:) one niestety opanowaly garaz i schowek obok. Zobaczymy co bedzie wiosna, bo to bedzie pierwsza po zaslonieciu im kryjowek w brzydkim i dziurawym ku ich uciesze piaskowcu. Wlasnie podczas remontu zwrocil na nie uwage jeden z robotnikow! Tez sie chyba bal.. moze udalo by sie to nagrac, to bedzie sukces przede wszystkim dla mnie. Dodam ze na pewno kopaly w ziemi swiadomie, w strone muru domu i wspomnianej kryjowki w postaci garazu. Makabra taki widok, na samo wspomnienie dostaje gesiej skorki.
No daj żyć, patrząc na komentarze, to wielbicieli wsrod komentujących jest garstka;) ja do tej pory zamykam oczy i przewijam strone na dół:)
Tez ostatnio się nadziałam na jednego. Szczęście w nieszczęściu że akurat odkurzałam i odruchowo zwiałam po posiłki, ale nieskuteczny but zastąpiłam robocleanem, bo do zwyklego odkurzacza to bylby bezsens go zapraszać. Uff. Wybaczcie. Jeden chyba (niestety) nie zaważy na stan populacji..
Z żeglarstwem swoją przygodę zacząłem jak miałem 9 lat. Mogło by się wydawać że trudniej o bardziej odległy temat ale… Wśród żeglarzy (tych których ja znam) panuje przesąd mówiący o tym że zabicie pająka sprowadza złą pogodę. Ma to spore znaczenie jeśli przyjeżdżasz nad wodę tylko w weekend i chcesz pożeglować. Dlaczego o tym wspominam? Bo przesąd ten wytwarza bardzo dobry odruch „sprzątania” pająka do pojemnika i na zewnątrz. Jestem teraz już za stary na optymista ale nadal w moim mieszkaniu pająki trafiają (delikatnie) do pudełka na zapałki a następnie na balkon. To najlepsza metoda 🙂
Witam,
Godzinę temu sama myślałam zapytać gdzie się wszyscy forumowicze podziali, a teraz to i czy już sezon na kątnika powrócił, skoro pojawił się nowy wpis? Widział ktoś już ‚coś’ w tym roku?
Mam prośbę do moderatora: prosze ustawić to forum tak, żeby nie musieć tych zdjeć przewijać ręka po ekranie żeby dojść do okna komentarza:)
Czy reszta panikarzy żyje czy zszedł ktoś na zawał od jesieni?
Zacznijmy od tego, że to nie jet forum internetowe, tylko blog internetowy, czyli coś jak strona, z możliwością komentowania 😉 Po drugie, nie mam takiej mocy by wprowadzać takie ustawienia, gdyż wiążą mnie ograniczenia narzucane przez platformę wordpressa 😉
U mnie są kątniki. Każdy w swoim kącie. Ostatnio jeden został wyrzucony na dwór, bo wlazł na firankę na wysokość 2 m, a pająka, który może mi spaść na głowę, nie zniosę. Kiedyś jakiś cienki przebiegł mi po twarzy w łóżku. Na szczęście zobaczyłam go jak się oddalał. Kiedy wielki pająk biegnie w moją stronę, to mi się słabo robi. Małych się nie boję.
Ojej jak ja chciałabym miec tyle odwagi, bo dalej zdzieram dosłownie gardlo jak toto mój maz choćby martwe niesie w moja stronę, a wy opowiadacie takie historie łóżkowe i to w dodatku tak spokojnie.. zawsze kiedy wchodzę do piwnicy czy garażu to czuje jakby wszystkie sie na mnie patrzyły, wręcz miliony oczek, chociaż w sumie to nie wiem ile ich jest i fajnie ze z tej wlasnie strony wiem, ze one tez sie mnie tak samo boja jak ja ich i ze tez szybko biegają, tylko nie krzyczą:D
Pozdrawiam, zwłaszcza tych mniej odważnych i zycze cierpliwości ktorej stopniowo nabywam i to tak bedzie dożywotnio i modlę sie zeby mi nie wlazły do samochodu:)
Ps psychiatra nie przepisze na to leków, a jak jest to w dodatku kobieta to juz widze reakcje na takie osobniki;)
skorpion21 masz najlepsze artykuły o kątnikach na całym necie naszym (a tak przykadze!)
Mam parę pytań, jak odróżnić czy mały kątnik to samiec czy samiczka? te kulki na szczekoczułkach to wyrąźne u małych takich paromilimetrowych (ciało bez nóg)? czy małe samce tez mają smukły odwłok a samiczki bardziej kulisty? i ostatnie czy małe atrica różnią się czymś od domestica np. kolorem?
Tak, u kątników bulbusy na zakończeniach nogogłaszczek są wyraźnie widoczne, choć tutaj oczywiście przyda się lupa, albo aparat z silnym powiększeniem. Z grubością odwłoka może być różnie… generalnie u samców odwłok jest smuklejszy, ale u młodych nie zawsze jest to tak bardzo widoczne, zwłaszcza jak samiec jest najedzony, a samica wygłodniała. Młode atrica są przeważnie smuklejsze, bardziej szarawe niż domestica ale nie zawsze się to sprawdza i bywają przypadki że nie da się od siebie odróżnić młodych tych gatunków.
Dziękuję za odpowiedź. Uważam, że są to bardzo ciekawe zwierzęta. Już kiedyś dawno temu za młodu hodowałem kątnika w słoju po ogórkach 🙂 Teraz ostatnio przypominam sobie z nimi znajomość i jestem zafascynowany. Kumpel ma ptasznika ale jest on chyba nudniejszy od kątnika. (Poza tym żona nie dałaby mi, w rzeczy samej trwa walka o kątnika :)) Uwazam , że to bardzo inteligentne zwierzeta (jak na pająki, Homera nie czytają). Zaobserwowałem że mają bardzo dobre rozpoznanie otoczenia dalszego niż własna sieć. Jednego póbowałem złapac to miał za wczasu przygotowaną świetną skrytkę poza norą i pajęczyną (do której wielokrotnie uciekał, więc miał ją zapamietaną, a była daleko). I ta ich prędkość! Żona nazywa je zapierdalaczki. Ja sam obawiam się wziąść na rękę tylko dlatego, że boją się że nie bedę miał takiego refleksu żeby złapać jak znajdzie się gaciach. W Wikipedii piszą że ponad 0,50 metra na seksunde. Jedyna ich słabość to śliskie powierzchnie tak więc rada dla poczatkujących hodowców – wszelkie przeprowadzki nad wanną , z niej nie uciekną (a w kazdym razie nie tak szybko).
i jeszcze jedno zauważyłem, potrafią znaleźć martwego nieruszującego się owada i to nie tylko w swojej sieci ale trochę poza nią, co mnie bardzo zadziwiło, nie wiem wszystkie pająki tak mają? robią jakieś obchód w nocy?
Mojego małego karmie obecnie molami, chyba spożywcze mi się w kuchni zalegly – no i czy nie sa pozyteczne kątniki 🙂
Szczęśliwy to dom w którym są pająki! 🙂
Mój robił obchód wieczorem. Siedziałam na kanapie i codziennie przebiegał tą samą trasą, biegł szybko w moją stronę, a później pod kanapę. Potem przestał, mozliwe, że kot go zjadł.
Od kilku tygodni hoduje samice kątnika domowego. Zauważyłem że od kilku dni jej aktywność w polowaniu spadła prawie do zera. Złapie wrzuconego owada ale po chwili go puszcza, siedzi tez cały czas ze skulonymi nogami. Nie wiem czy szykuje się do wylinki czy zbliża się koniec jej życia.
Może mi ktoś podpowiedzieć co to za objawy. Jeżeli to wylinka to super bo będzie jeszcze większa 🙂 (jest już spora). Kilka dni temu zrobiła kokon wiec chyba się nie przekręci. Pozdro
Dzień dobry,
Czytając Pana artykuły widzę, że ma Pan pojęcie na temat tych stworków dlatego zwracam się do Pana z prośbą o pomoc.
Otóż, żyje w przyjaźni z kątnikiem mniejszym, który mieszkał u mnie w łazience. Zabijałam dla niego owady, ale żył „na wolności”. Niestety pod moją kilkudniową nieobecność coś złego mu się stało. Znalazłam go skulonego i leżącego na podłodze, myślałam, że umarł – na szczęście nie. Niestety ma kontuzje nóg, albo jednej tylnej nogi. Jest krzywa i chyba nie działa, bo wlecze ją za sobą. Chciałam zapytać czy do końca życia będzie kaleką? Zrobiłam mu terrarium, ma ziemię z lasu jako podłoże, liście dębu, domek z zapałek i drugi z kamieni, mini basen z nakrętki po nestea, trochę mchu i małe kawałki drewienka. Codziennie łowię dla niego muchy, ale co mam zrobić w zimę? Czy to co mu wybudowałam wystarczy do przeżycia, czy mogę coś poprawić?
Co do tej nogi, to podejrzewam, że mogło mu się to przydarzyć podczas wylinki, w czasie której poszło coś nie tak. Jeśli nie był jeszcze dorosły. Gdyby to była przyczyna, to przy kolejnej wylince noga mogła by mu się w jakimś stopniu zregenerować. Jeśli był wówczas dorosły, to mógł mieć jakąś potyczkę z innym pająkiem i od tego mu się tak zrobiło. Wtedy już noga mu tak pozostanie.
A takie terrarium jak najbardziej mu wytarczy 😉
Pingback: Kątnik domowy większy (Eratigena atrica). – Dawniej Tegenaria. | Świat Makro.com
Chciałbym dodać, że hodowałem kiedyś kątnika i karmiłem go nasosznikami w trakcie zimy, ponieważ ciężko było o inne owady. Raz dostała (bo to była ona) samicę w ciąży (z kokonem) to ta również nie miała szans. Fajny pająk do hodowli (kątnik). Trzymałem go w akwarium (25x40x25 wys.)~, przykrytym tekturą z bloku rysunkowego a u góry wycięty otwór i klapka od płyty CD. Zbudowała sobie skubana taką jakby platformę pod „sufitem” na całą wielkość akwarium i tam sobie paradowała. Po tych wspomnieniach aż chce się wrócić do hodowli ;-D
Bardzo interesujący artykuł. Proszę napisać w jaki sposób te pająki są pożyteczne? Poza tym ze łapią muchy itp.
Jak wygląda ukąszenie takiego kątnika , mieszkamy blisko pól dużo takich pająków widuję , dużo w domu , moją dziewiczynę ugryzło coś w nogę dwa razy mnie raz , w czasie spania , ugryzienie wygląda jakby dwa kolce równomiernie wbite na szerokość 1,5 cm
Może to pluskwy albo pchły? Jeśli w domu są zwierzęta, to pchły jak najbardziej prawdopodobne.
Jechać z nimi ja mam w domu co noc jednego. Naszczesnie jestem wyczulona na jakie kolwiek ciemne plamy na ścianie i odrazu je wychaczam. Zabijam je i będę to robić rzygac mi sie chce jak na nie patrzę.
calkiem mozliwe,ze wszyscy sypiamy z jakims katnikiem
ugryzł mnie w rękę dziś rano , dłoń mega spuchnięta , nie mogę ruszać palcami. Coś się sączy z rany i jest ogromne zaczerwienienie. Chyba się wybiorę jutro do lekarza , a potem chyba zmienię mieszkanie.
Brud, a nie bród. Bród jest w rzece.
witam, mam duży problem. ostatnio po nocy miałam dziwne ukąszenia. moim zdaniem przypominające ugryzienia pająka,ponieważ widać 3 a czasami 4 czerwone kropki na bąblu jak po komarze czy bąku. okropnie swędzi i zdażyło się to już drugi raz, po nocy 3 bąble. dostałam szału pluskwy!? pchły!? komary!? bąki!? pająki…..?? i dzisiaj w nocy wchodząc do swojego pokoju, z którego wyniosłam dywan, materac i zaczęłam odsuwać meble za którymi znalazłam wręcz firankę z pajęczyny ale przypominającą taki lejek. no i wracając do tego, że weszłam do zdemotowanego pokoju zauważyłam pająka wielkości mojego małego palca z takimi dość krótkimi nóżkami, ciemnego koloru. zamknęłam go w słoiku trochę z wyrzutami, że się zadusi, ale on się rano miał całkiem dobrze, chodząc w tę i z powrotem w poszukiwaniu ucieczki. trochę przypomina mi kątnika mniejszego, ale czy to pewno on i jak mógłby mnie gryźć?? proszę o pomoc
Mieszkam w Anglii. Co jakiś czas sie przeprowadzam. Oczywiscie syf i brud w takich mieskzaniach. Ja jestem osobą ktora gdyby mogła to by kąpała sie w Domestosie. I za kazdym razem gdy po 2 tygodniach odkażania i sprzątania nowego lokum. A zapach domestosu jest tak silny że ludzie wchodząc łzawią mi w mieszkaniu to co mam?inwazje pająków. No kuźwa na czyste od razu biegną. Jak syf i smierdzi zero pająków a tylko sprzątne to na czyste tłumy walą drzwiami i oknami. Jeszcze ostanio taki pająk tutaj opisywany około 4 cm wielkosci biegnie przez kuchnie za mną do pokoju mnie gonił aż stracił mnie z oczu lub włosków bo na łóżko skoczyłam. I tak stoi i chyba rozmyśla. Po chwili podbieg za szafkę i przyczajka. Wziełam klapka oczywiscie poty i strach mega. I tylko dałam ruch na podłodze nogami jak piorun wyskoczył i biegnie na mnie. Sobie mysle albo ja albo ty mendo. Dziabnelam klapkiem , dobiłam 12 razy zeby miec pewnosc. Odkurzył zmasakrowanego trupa i domestos ! Prosze mi powiedziec o co mu chodziło? Zemsta ze w ogrodzie zabilam mu rodzinę domestosem? I dlaczego ciągną do czystosci !?
Śmieszne są takie gęste pończochy kątników! 😀
Można sobie hodować takiego pajączka? Chciałabym w przyszłości hodować ptaszniki ale póki co moja mama jest przeciwna.
Już nie raz mi się zdarzyło, że ten pajączek siedząc na ścianie gdy się do niego zbliżałam na mnie skoczył. A teraz dowiaduje się, że on może ugryźć 😵 wszystkie te stworzenia robią się natychmiastowo płaskie po zetknięciu ze mną.
Jak autor odniesie się do tego, że te pająki skaczą na człowieka?
Pytanie: mam takiego dużego koleżkę w domu. I spoko. Ale wszędzie za mną chodzi. Wracam do domu – idzie w stronę drzwi. Idę do łazienki, idzie za mną. Idę do kuchni, idzie za mną. Włazi pod rękę, włazi na stopę. Właśnie j…ebłam szkłem o podłogę, bo przylazł mi pod dłoń. Jaki jest powód tego, że nie dość, że nie ucieka, to jeszcze do mnie się klei? Zdążyłam się zestresować.