Biegaczowate (Carabidae) to liczna grupa chrząszczy, która szczególnie chętnie zamieszkuje różnego typu lasy. Wśród tej rodziny wyróżnia się rodzaj Carabus, do którego przynależy wiele dużych i mocno zbudowanych gatunków. Biegacz gładki z pewnością nie przynosi wstydu swojemu rodzajowi. To naprawdę imponujące stworzenie, przeczesuje nocą (a często i w ciągu dnia, zwłaszcza popołudniami i wieczorami) ściółkę leśną, budząc przy okazji grozę w każdym drobnym żyjątku, jakie tylko napotka na swojej drodze. I słusznie zresztą.
Wygląd
Biegacz gładki mierzy od 2,2 do 3,2 cm, co czyni go jednym z większych biegaczy w Polsce. Pod względem budowy jest krępy i dość masywny, przez co sprawia wrażenie wyjątkowo potężnego owada. Pod tym względem może się rzucać w oczy, ale nie jeśli chodzi o ubarwienie. To ma bowiem stonowane, po całości czarne, ale po bokach pokryw i na przedpleczu można dostrzec granatowy połysk. W intensywnym słońcu, jego pokrywy wyraźnie błyszczą, co zresztą widać na wielu fotografiach. Z wyglądu przypomina trochę biegacza fioletowego (Carabus violaceus), z którym zresztą zdarza mu się niekiedy razem występować. Fioletowy jednak, jest przeważnie troszkę większy, bardziej spłaszczony, zaś wokół jego ciała biegnie fioletowa lub niebieska obwódka.
Gdzie go można spotkać?
Biegacz gładki jest dość licznie spotykany w lasach iglastych, oraz mieszanych północnej i środkowej części Polski (na południu spotyka się go znacznie rzadziej). W sprzyjających warunkach, idąc leśną drogą, można spotkać bardzo wiele biegających po niej osobników. Osobiście widuje ich często kilka, a nawet kilkanaście, zwłaszcza w popołudniowych i wieczornych porach (najliczniejsze są nocą). Jeśli chodzi o Olsztyn, to spotykam je praktycznie we wszystkich lasach, jakie mam w okolicy (z Lasem Miejskim i tymi wokół Jeziora Ukiel na czele).
Tryb życia
Trzeba przyznać, biegacze są wyjątkowo groźnymi drapieżnikami, uzbrojonymi w silne żuwaczki, za pomocą których, bez trudu sobie radzą nawet z dużą zdobyczą. Warto mieć na oku te żuwaczki, zwłaszcza jeśli zaświta nam w głowie pomysł, by wziąć któregoś do ręki, ponieważ świetnie się sprawdzają jako broń. Za tą ostatnią może również posłużyć drażniąca, cuchnąca ciecz, którą biegacz rozpyla końcem odwłoka, kiedy tylko zostanie złapany. Taka substancja krzywdy nam nie zrobi, ale pachnie wyjątkowo paskudnie, a opryskaną nią rękę, trudno później umyć. Z tego też względu, nie radzę chwytać tego chrząszcza.
Wróćmy jednak do zwyczajów żywieniowych. W jego menu znajdują się przede wszystkim nagie ślimaki, dżdżownice i larwy owadów. Potrafią jednak radzić sobie także z dorosłymi owadami. Sam nieraz obserwowałem zmagania biegaczy z innymi chrząszczami, chociażby z żukami leśnymi. Mimo, że to opancerzona i wcale nie łatwa do pokonania zdobycz, to biegacz potrafi się do niej dobrać. Wystarczy, że uda mu się przewrócić żuka na grzbiet, a jego żuwaczki bez trudu przebiją się przez jego spód. Podejrzewam również, że przy takiej żarłoczności, jaką cechuje się biegacz, spokojnie mógł by sobie poradzić z bardzo małą (mającą z 1-2 cm) żabką. Nigdy jednak tego nie zaobserwowałem, więc to tylko moje przypuszczenie. Pewne jest jednak to, że biegacze nie są wybredne i oprócz żywych stworzeń, żywią się także padliną, zarówno bezkręgowców, jak i drobnych kręgowców.
Co jakiś czas, można wypatrzeć na drodze kopulujące ze sobą osobniki. Biegacze w czasie godów, są wyjątkowo pobudzone, a kiedy samiec wskoczy już na grzbiet samicy, zaczyna się jazda bez trzymanki. Dosłownie! Parka zachowuje się wówczas jak nakręcony samochodzik, który biega do przodu, na boki i w kółka, praktycznie po całej ściółce leśnej, nie bacząc przy tym na wszelakie, naturalne przeszkody, które po drodze napotykają. Są wówczas tak ruchliwe, że nie łatwo je sfotografować, ale za to można im nagrać film i tak się składa, że możecie takie dwa zobaczyć pod koniec tego artykułu.
Nie mniej ciekawe od dorosłych biegaczy, są ich larwy. Te potrafią dorastać do kilku centymetrów, a pod względem wyglądu są naprawdę… potworne. Z wyglądu są podłużne, całe czarne i pokryte mocnymi, błyszczącymi tergitami (wierzchnie płytki, na każdym segmencie tułowia i odwłoka), wyglądającymi na nich niczym zbroje. Dodatkowo larwa jest zaopatrzona w krótkie (ale umożliwiające jej szybki bieg) nóżki na tułowiu, oraz silne żuwaczki na głowie. Larwa biegacza to wyjątkowo agresywne i żarłoczne stworzenie. Bez wahania atakuje nawet większe od siebie dżdżownice czy ślimaki i zawzięcie atakuje tak długo, aż uda jej się zaspokoić swój apetyt. Przy okazji tej larwy, która na zdjęciu obok wcina dżdżownicę, to muszę przyznać, że nie jestem pewny w 100%, że to larwa tego gatunku biegacza, nie mniej postanowiłem ją pokazać, bo i tez larwy z tego rodzaju są bardzo podobne.
Na koniec pozwolę sobie zauważyć, że biegacz gładki, podobnie jak wielu jego kuzynów, jest niezwykle pożytecznym stworzeniem, ograniczającym w lasach liczebność wielu bezkręgowców, a także pomagającym w usuwaniu szczątków organicznych. Kiedyś biegacz gładki znajdował się na liście gatunków objętych ścisłą ochroną gatunkową. Od 2014 roku, jego ranga uległa jednak obniżeniu i obecnie znajduje się jedynie pod ochroną częściową. Nie zmienia to faktu, że ten chrząszcz zasługuje na przyjazne traktowanie. Pamiętajmy więc o tym, by podczas naszych wędrówkach po leśnych szlakach, nie deptać bezmyślnie napotkanych biegaczy, lecz pozostawić je w spokoju tak, by nadal mogły spełniać swoją pożyteczną rolę, dla dobra całego, leśnego ekosystemu.
Galeria:
![]() |
![]() |
![]() |
Filmiki:
czasami widuje się je także poza lasami – obstawiam, że widzieliśmy jeden egzemplarz na polnej dróżce ze dwa dni temu, ale zdjęcia nie zrobiliśmy więc i identyfikacji nie potwierdzimy
i chyba, mimo wszystko, brzydkie nie są 😉
Czasem tak, ale fakt, jest parę podobnych do niego biegaczy m.in. biegacz fioletowy właśnie, a jego właśnie często widywałem także na polnych drogach 😀
no właśnie nie 😉
był czarny jak smoła
światła nie odbijał, bo akurat słoneczko za chmurami się schowało
trzeba by detale porównać, ale bez zdjęcia… nie da rady
jak spotkamy ponownie to sfocimy i wtedy się zobaczy 😉
No to czekam, aż wam się znów uda go spotkać i sfotografować 😉