Tego pająka zna chyba każdy, choć niekoniecznie z nazwy. Bardzo łatwo możemy się na niego natknąć w niemal każdym zakamarku naszego domu. Przeważnie wybiera sobie jakiś cichy kąt u podnóża sufitu, ale można go też znaleźć np. za komodą albo szafą. Co on tam właściwie robi? Ano poluje. I trzeba przyznać, że choć na takiego nie wygląda, to jest prawdziwym, pajęczym zabijaką!
Systematyka
W przeszłości było tak, że w naszym kraju notowano jedynie dwa gatunki z tego rodzaju, czyli nasosznika trzęsia (Pholcus palangioides) oraz jego mniejszego kuzyna, czyli Pholcus opilionoides. Oba z nich są do siebie bardzo podobni, ale można je poznać po kształcie plamy na głowotułowiu. U Pholcus phalangioides ma ona kształt zaokrąglonej, nieco zaostrzonej z góry plamki, natomiast u Pholcus opilionoides wygląda mniej więcej tak „][”.
Jakiś czas temu doszło jednak do zmian w ich systematyce, w wyniku której z P. phalangioides wyodrębniono trzeci gatunek, czyli Pholcus alticeps. Oba te gatunki są do siebie bardzo podobne i to na tyle, że zazwyczaj nie da się ich odróżnić na oko. Co jednak najciekawsze, okazało się również, że P. phalangioides jest bardzo rzadki, w Polsce znany głównie po zachodniej stronie Wisły. Dlatego też jestem zmuszony skorygować ten artykuł i oznaczyć spotkane przeze mnie nasoszniki, właśnie jako znacznie pospolitsze P. altieps. Zmiana dotyczy jednak głównie nazwy, ponieważ tryb życia tego gatunku najpewniej nie odbiega od tego, jaki prowadzi jego bardziej znany, ale jak się okazuje znacznie rzadszy kuzyn.
Na koniec dodam jeszcze, że mamy w naszym kraju również nasosznika z gatunku Psilochorus simoni. Jest on naszym najmniejszym nasosznikiem, dorastającym do zaledwie 2-3 mm!
Wygląd
Żeby dobrze poznać naszego awanturnika, wypada najpierw przyjrzeć się jego wyglądowi. Dorosłe nasoszniki osiągają około 7-9 mm, a więc nie są szczególnie duże… nawet można zaryzykować stwierdzenie, że są zwyczajnie małe. Długie, a do tego strasznie cienkie są za to jego nogi. Im dłużej człowiek się w nie wpatruje, tym coraz bardziej nasuwa się kilka pytań. Na co temu pająkowi aż takie długie nogi? Jakim cudem potrafi na nich chodzić? No i czy przypadkiem mu się nie plączą? Taki wygląd nóg jest związany z ich trybem życie, a skoro tak, to wyjaśnię tę kwestię w dalszej części tekstu.
My wróćmy do budowy anatomicznej tego pająka, a konkretnie do jego głowotułowia. Ten ostatni jest niemalże przeźroczysty. Na jego przodzie możemy dostrzec osiem oczek prostych. Nie są jednak ułożone oddzielnie, tak jak ma to miejsce u innych pająków, lecz znajdują się w trzech, położonych blisko siebie skupiskach. Początkowo może się więc wydawać, że nasosznik posiada znacznie mniej oczu niż w rzeczywistości. Oprócz nich, z przodu głowotułowia znajdują się także stosunkowo krótkie nogogłaszczki oraz jeszcze mniejsze, zasłonięte przez nie szczękoczułki. Te ostatnie, choć wyglądają niepozornie, stanowią ważny oręż, ale o ich zastosowaniu również w dalszej części artykułu. No i na koniec został nam jeszcze odwłok. Podłużny, szarawy lub brązowawy, staje się znacznie większy, bardziej krągły, kiedy pajączek pożre jakiś smakowity kąsek, lub jeśli samiczkę czeka złożenie jajeczek.
Nasoszniki bardzo często są mylone z kosarzami (Opiliones), choć tak naprawdę, te drugie… w ogóle nie są pająkami! Kosarze tworzą bowiem odrębny rząd i choć podobnie jak pająki mają 8, często dość długich i cienkich odnóży, to jednak różnią się od nich kilkoma drobiazgami. Kosarze są pozbawione kądziołków przędnych, a więc nie budują pajęczyn. Nie mają też gruczołów jadowych, a na szczycie głowy, posiadają jedynie parę, nieco wyłupiastych oczu. Ich ciało, choć dwuczęściowe, to zlewa się ze sobą, przez co kosarze wydają się być zbudowane tylko z jednego elementu.
Gdzie go można spotkać?
Wielu przedstawicieli rodziny nasosznikowatych (Pholcidae), zalicza się do gatunków kosmopolitycznych, pojawiających się wszędzie tam, gdzie pojawia się człowiek. W cieplejszych obszarach spotyka się je również w środowisku naturalnym, jednak tam, gdzie jest chłodniej, ograniczają się w zasadzie tylko do przebywania w budynkach lub w ich bezpośrednim sąsiedztwie. Podobnie jest w przypadku Pholcus alticeps, który jest synantropem, rozprzestrzenionym w znacznej części kraju. Znaleźć go można przede wszystkim w budynkach, gdzie pojawia się głównie w piwnicach, łazienkach garażach, na poddaszach i w różnych, ciemnych zakamarkach znacznie częściej użytkowanych pomieszczeń.
Fakty i mity na temat nasosznika
Zanim opowiem o ich trybie życia, rzućmy okiem na to, co jest absolutną bzdurą, a co często krąży między ludźmi jako autentyczne fakty na temat tych pająków.
W krajach zachodnich, szczególnie popularne jest stwierdzenie mówiące o tym, że nasosznik jest najbardziej jadowitym pająkiem na świecie, jednak jego szczękoczułki są zbyt słabe, aby przegryźć się przez ludzką skórę? Skąd w ogóle wzięło się to stwierdzenie? Nasoszniki są wstanie upolować ofiary dużo większe i znacznie groźniejsze niż one same. Często ich łupem padają inne pająki, a w USA mogą być nimi na przykład czarne wdowy (rodzaj Latrodectus) czy pustelniki brunatne (Loxoceles reclusa). Oba te pająki dysponują niebezpiecznym jadem, a skoro taki niepozorny nasosznik jest wstanie je pokonać, to wielu ludzi uznało, że posiada znacznie silniejszy jad niż one. Czy to prawda? Oczywiście, że nie! Mit na temat niezwykłej jadowitości tego pająka to czysta bajka. Skąd to wiem? Ano choćby ze strony Kalifornijskiego Uniwersytetu, gdzie ładnie rozprawili się z tym mitem. Okazuje się, że nigdy nie były prowadzone żadne badania dotyczące jadowitości nasoszników, a jak by tego było mało, nie ma też żadnych naukowych podstaw do tego, aby uznawać ich jad za jakoś szczególnie silny.
Bujdą jest także to, że nie są wstanie przegryźć się przez ludzką skórę. Wprawdzie nasoszniki dysponują dość krótkimi pazurkami jadowymi, zaś mięśnie odpowiedzialne za ruch szczękoczułków są znacznie słabsze niż np. u czarnej wdowy, jednak większe osobniki jak najbardziej mają szanse wgryźć się w skórę. Jaki jest skutek takiego dziabnięcia? Bardzo niewielki. Właściwie, to nawet bardzo trudno jest je w ogóle poczuć, a skończyć się może co najwyżej na niewielkim zaczerwienieniu. Oczywiście o ile w ogóle dojdzie do ukąszenia, ponieważ nasoszniki są stworzeniami wyjątkowo płochliwymi, kompletnie nieinteresującymi się gryzieniem nas. Ciekawostką jest to, że nasoszniki pojawiły się w programie popularnonaukowym „Pogromcy Mitów.” Jeden z panów prowadzących postanowił wsadzić rękę do pojemnika po brzegi wypełnionego tymi pajączkami (wiem, niektórym osobom może się zrobić samą już na samą myśl o takim wyczynie). Ukąsił go jednak tylko jeden osobnik i to na tyle słabo, by nie były odczuwalne w zasadzie żadne efekty (oprócz wspomnianego zaczerwienienia).
Inny mit na temat nasosznika, oraz innych pająków mówi nam, że stworzenia te odżywiają się… kurzem! Oczywiście jest to kolejna bzdura, ponieważ prawie wszystkie pająki to drapieżniki, polujące głównie na inne stawonogi.
Na koniec mam jeszcze inny, ciekawy mit. W internecie, prasie, a czasem nawet w radiu można usłyszeć o tym, jakoby człowiek w ciągu swojego życia, zjadał podczas snu jakąś liczbę pająków (co ciekawa liczba ta zmienia się jak w totolotku, raz jest np. cztery/pięć pająków rocznie, innym razem jest to nawet kilkaset w ciągu całego życia!). Czy to prawda? No właśnie nie bardzo. Nawet jeśli przy takiej informacji jest wzmianka o badaniach „amerykańskich naukowców” to tak naprawdę żadne tego typu eksperymenty nie były przez nikogo prowadzone. Mało tego… każdy, normalny pająk ma znacznie ciekawsze rzeczy do roboty niż konieczne pchanie się nam do buzi i dawanie się pożreć! Oczywiście, wiele pająków urządza sobie nocami prawdziwe tournée po naszych domach, często wędrując po naszych sypialniach, ale… jest naprawdę bardzo mało prawdopodobne, aby jakikolwiek z nich, nawet przypadkowo, wlazł wprost do naszej otwartej buzi. Podsumowując, jest to kolejny, miejski mit, w dodatku często rozsyłany w formie łańcuszkowej.
Jaki z tych wszystkich mitów płynie morał? Nie wszystko co mówią i piszą o pająkach jest prawdą, dlatego warto zgłębiać się w bardziej fachowe źródła informacji niż prasa popularnonaukowa, czy fora internetowe.
Tryb życia
Nasosznika obserwujemy najczęściej w chwili, kiedy to spokojnie siedzi w swojej pajęczynie. Niekiedy też zdarza się, że jakiś osobnik postanowi urządzić sobie wędrówkę po naszym mieszkaniu. Dzieje się tak szczególnie w okresie zimowym. Standardowo, nasoszniki tworzą nieregularne pajęczyny, w których czekają, aż zaplącze się w nie jakiś wielonogi smakołyk. Kiedy pająk wyczuje, że coś wpadło w sieć, natychmiast podbiega do ofiary, po czym zaczyna ją oplątywać swoją pajęczyną. Pomaga sobie wtedy ostatnią parą odnóży i trzeba przyznać, czyni to w wyjątkowo sprawny sposób. Dopiero po opleceniu ofiary, drapieżnik zbliża do niej swoje delikatne ciałko i celując w jakąś szczelinkę między chitynowym pancerzykiem, zadaje ofierze zabójcze ukąszenie. Taki sposób polowania, pozwala im chwytać nawet duże ofiary.
Kilka lat temu, podczas jednego z moich pobytów na wsi, miałem nocą nieoczekiwanego gościa. Pasikonik zielony, prawdziwy olbrzym świata owadów (dorasta do około 4 cm), postanowił wpaść do mojego domu i urządzić sobie w nim koncert. Po dłuższym czasie, w końcu udało mi się go wytropić. Kiedy zbliżyłem się do jeden z moich szafek, zobaczyłem, jak pasikonik wychodzi z jej szpary i… usiłuje się wyplątać. Okazało się, że przez przypadek zahaczył o pajęczynę nasosznika, a jej właściciel, bez żadnego wahania, ruszył w kierunku potencjalnej ofiary. Dzielnie atakował pasikonika, usiłował go oplątywać, ale w końcu kolosowi udało się z niej wydostać. Pasikonik miał szczęście, ponieważ trafił na bardzo młodego, a tym samym małego nasosznika. Z większym, mógłby mieć dużo więcej problemów. Swoją drogą, patrząc na odważne wyczyny tego pająka, bardzo łatwo jest mi uwierzyć w to, że bez problemu radzi sobie w USA z jadowitymi wdowami czy pustelnikami. W naszym kraju, aż tak groźnych pająków nie ma, ale są kątniki! I tutaj dochodzimy do ciekawego zachowania.
Jak wspomniałem wcześniej, podczas zimowego okresu, nasoszniki stają się znacznie bardziej ruchliwe, ponieważ nie ma wtedy aż tak dużej ilości owadów jak chociażby latem. Wtedy też zaczynają wędrować po wszystkich zakamarkach w poszukiwaniu ofiar. Nie są wówczas wybredne, dlatego atakują wszelkie inne stawonogi, jakie tylko napotkają na swojej drodze. Nawet jeśli natrafią na ogromnego kątnika domowego większego (Tegenaria atrica). Pytanie brzmi, jak taki delikatny pająk, jest wstanie upolować takiego kolosa? Kątnik może i jest od nasosznika większy, i silniejszy, ale za to znaczniej mniej cwany! Tak, z nasosznika jest naprawdę kawał niezłego spryciarza.
Przy okazji, w takiej sytuacji ma szansę wykorzystać swoje długie odnóża w praktyce! Dzięki ich pomocy, nasosznik jest wstanie niepostrzeżenie dostać się na pajęczynę kątnika. Kiedy tak się stanie, przy pomocy jednej ze swoich nóg szarpie za pajęczynę kątnika w sposób przypominający szamoczącą się ofiarę. Kątnik oczywiście wybiega z sieci, sądząc, że właśnie złapał mu się jakiś smakowity kąsek. Wtedy też, nasosznik atakuje go z zaskoczenia. Szybko zarzuca na jego ciało swoją pajęczynę i zaczyna go owijać do momentu, kiedy kątnik pozostanie całkowicie unieruchomiony, a tym samym unieszkodliwiony. W momencie kulminacyjnym, kąsa kątnika czym prędzej go uśmiercając. Oczywiście podczas ataku napastnika, często dochodzi do walki między nim a kątnikiem. Długie nogi, trzymają jednak jego ciało z dala od szczękoczułek kątnika, a jeśli ten zdoła go ukąsić w którąś z nich… wtedy automatycznie odrzuca ją, tak jak jaszczurka swój ogon. W ten sposób zapobiega rozprzestrzenianiu się toksyny po reszcie swojego ciała.
Żeby jednak nie było tak pięknie, czasami bywają sytuacje, w których role się odwracają, zaś nasosznik przegrywa starcie z kątnikiem. Jak to zresztą w przyrodzie bywa, drapieżnik niejednokrotnie sam staje się ofiarą i nie ma się co wcale temu dziwić. No dobrze, a co w przypadku, kiedy nasoszniki zdołały już wyłapać wszystkie inne pająki? Jak wspomniałem wcześniej, w takich sytuacjach w ogóle nie są wybredne i polują na wszelkie wielonogi, jakie tylko są wstanie pokonać. Nawet jeśli będzie to oznaczało potraktowanie swojego krewniaka jako kolację! Tak. Kanibalizm nie jest u nich niczym nadzwyczajnym i niejednokrotnie nasoszniki pożerają się wzajemnie. A jak już w ogóle skończy im się pokarm, wtedy przystępują do głodówki. Pająki żyjące w domach, bardzo często przez dług czas nie łapią nic do jedzenia, ale wcale ich to nie rusza. Cierpliwie czekają, aż w końcu coś uda im się upolować, nawet jeśli trwa to wiele miesięcy.
Teraz już wiemy, na co poluje nasz bohater, ale jakich wrogów naturalnych ma on sam? W środowisku naturalnym jest ich całkiem sporo… pod warunkiem, że w takowym żyje, gdzieś na południu naszego kontynentu. W naszych polskich warunkach, pająki te są wyłącznie domownikami, dlatego ich głównymi wrogami (oprócz innych gatunków pająków) jesteśmy… właśnie my! Nie ma dla nich większego zagrożenia niż schludne gospodynie, czy panikujące na jego widok nastolatki z arachnofobią. Co ciekawe, w sytuacji zagrożenia bronią się w bardzo specyficzny sposób. Mianowicie zaczynają wprawiać w drgania całe swoje ciało oraz pajęczynę. Dzięki temu, sylwetka pająka staje się rozmazana w oczach napastnika i daje szanse na to, że ten odpuści sobie polowanie na niego. Oczywiście jest to kiepska linia obrony wobec ludzi, ale póki co nasoszniki wykształciły tylko taką, dlatego tak chętnie ją stosują.
Ok. Co nam jeszcze na koniec zostało? A no tak… przecież warto skrobnąć coś jeszcze o godach nasoszników! W przeciwieństwie do wielu innych pająków, okres godowy nasoszników trwa właściwie przez cały rok, nawet w środku zimy! Mniej więcej po roku swojego życia, samczyk zyskuje dojrzałość płciową. Zanim jednak ruszy na poszukiwanie samiczki, musi najpierw…. pobudzić się do działania! Jak to robi? Ano przędzie kilka pajęczych nici, po czym… zaczyna ocierać o nie swój przyrząd genitalny! Wiem, jak to brzmi, ale tak jest. Takie zachowanie stymuluje go seksualnie i przy okazji doprowadza do powstania nasienia. Na końcu wciąga je do narządów kopulacyjnych na nogogłaszczkach i rusza poszukiwać samiczek.
Kiedy uda mu się znaleźć jakąś pajęczynę, przynależącą do potencjalnej partnerki, wchodzi na nią, po czym zaczyna wibrować (trochę jak przy mechanizmie obronnym), dając w ten sposób sygnał samiczce o swojej obecności. W momencie, gdy samiczka zbliży się do niego, ten zaczyna gładzić jej przednie odnóża. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, a samiczka postanowi nie traktować go jako obiadu, może przejść do jej zapładniania. Po tej czynności, samiec pozostaje z samiczką aż do swojej szybkiej, ale naturalnej śmierci. Po zakończonych godach, samiczka składa jajeczka, które wiąże ze sobą za pomocą nici. Taki pakunek liczy sobie około 20-30 różowawych jaj. Samica bacznie się nimi opiekuje, nosząc je między swoimi szczękoczułkami. Młode pajączki przychodzą na świat gdzieś tak po 2-3 tygodniach. Nie oznacza to jednak, że wszystkie szczęśliwie się wykluje. Te które mają problem z wyjściem z osłonek jajowych, zostają pożarte przez własną matkę! Szokujące, ale pamiętajcie, że w naturze nic się przecież nie marnuje! Maluchy, którym uda się wydostać, linieją, po czym przez pewien czas pozostają ze swoją matką, tym razem bez obaw, że zostaną potraktowane jako posiłek. W tym okresie są bardzo malutkie, przeźroczyste i mają krótkie nóżki. Odżywiają się wówczas specjalnym woreczkiem żółtkowym. Nasoszniki są dość długowiecznymi pająkami. Samiczki żyją nawet 3 lata, samczyki zaś nieco ponad rok.
Okazuje się, choć nasosznik może niektórych przerażać, to wiedzie jednak bardzo ciekawe życie. Warto więc spojrzeć na niego łaskawszym okiem, tym bardziej, że pomaga nam skutecznie ograniczać liczebność różnych wielonogów w naszym domu ;).
świetna wyczerpująca notatka
nom
bardzo ciekawy opis 😉
w sumie, tryb życia nasosznika nie jest aż tak nietypowy jak na pająka. Typowy drapieżnik totalny ;-). Swoją drogą, zawsze mi się z kosarzami kojarzą te dryblasy…
Jedyny pająk którego toleruję w domu 🙂 łapie sobie mrówki koło balkonu i zjada inne pająki. Kiedyś nawet obserwowałem jak się wychylił spod szafki w łazience i „pił” kropelkę wody 🙂
Wspaniała notatka Mati i piękne zdjęcia szczególnie pierwsze 😀 idealnie ustawiłeś osrtość na głowotułów pajączka co sprawiło że jego odnuża zaczeły się stopniowo się rozmywać a nawet zanikać i to cudowne gładkie tło 🙂 portrecik pierwsza klasa 🙂
Właśnie dzisiaj jednego takiego pajączka utopiłam w wannie. Na swoje usprawiedliwienie mam jedynie to, że siostra panikowała, bo arachnofobię. Zdjęcia zachwycające. Pasja godna podziwu :] Modeli nigdy nie zabraknie 🙂
Fajny opis. Właśnie obserwuję mojego, ile on może jeść tą mrówkę ID?
Dziękuje. Jeśli mrówka mała, to długo mu to nie zajmie, z kilka godzin, może dzień, chyba, że zostawi ją sobie na później, bo tak też czasem robią 🙂
czasem wlasnie mam wrazenie ze jedza kurz bo pajakow takich mam chyba w pokoju ze 20 wiec co one u diabla jedza moze rybiki zwane (cewkownikami) 🙂
Zapewniam, że kurzu na pewno nie jedzą i tak jak pisałem, polują na owady pokroju rybików właśnie, inne pająki a z braku laku po prostu czekają na okres, gdy jest więcej owadów, gdyż są bardzo wytrzymałe na głód 😉
Mialam jednego na suficie. Zamiast go zabić, nazwałam go Sławomir. Sławomir mieszkał u mnie trzy dni a potem zniknął. Ciesze się, że jednak mało prawdopodobne, że go zjadłam. Tęsknota jednak pozostaje. Mam nadzieję, że dobrze mu się wiedzie.
Ja miałam Stefana, pewnego dnia znalazłam go martwego przy ścianie. Było mi przykro i zrobiłam mu pogrzeb x’D Ale rozumiem Twój ból i tęsknotę.
Artykuł ok. Przydałaby się korekta, bo byków a byków (językowych – mam na myśli 😉 )
fajnie się czyta:)
Witam!
Interesuję się pająkami od bardzo dawna. Zachwyciła mnie Twoja opowieść o nasosznikach.
Fajnie byłoby stworzyć takie opowieści również o innych pająkach:
np.: czy to prawda, że kątniki z braku pożywienia zapuszczają się w takie miejsca, jak zlew czy wanna żeby „popełnić samobójstwo” ?
Pozdrawiam.
I są inne opowieści 😉 Sporo różnych pająków mam opisane na blogu, także zapraszam do czytanie 😉 (z tymi kątnikami, to samce owszem zapuszczają się w różne miejsca domu w poszukiwaniu samiczek, przez co zdarza im się trafiać do wanien czy zlewów, ale nie po to by się zabić, lecz przez zwyczajny przypadek, ześlizgują się po gładkich ściankach i nie mogą się wydostać) 😉
jestem dzieckiem bardzo mnie zainteresował artykuł co dziennie je oglondam ktoś mi powie czy można je hodować czy się pozabijają
Szukałam informacji o tych pająkach, bo mam ich w domu zatrzęsienie i bardzo zirytował mnie głupi artykuł w Wikipedii, gdzie pisze, że lubią one ciepłe i suche pomieszczenia, a u mnie jest zimno i bardzo wilgotno. Zresztą pełno tych pająków także w piwnicy, gdzie jest jeszcze zimniej. Brudzą nie tylko pajęczyną ale również odchodami. W dodatku na powierzchniach pokrytych ich pajęczynami tworzy się grzyb (zapewne pajęczyna zatrzymuje wilgoć). Mam czasem wrażenie, że one wręcz mają jakiś symbiotyczny układ z tym grzybem a w każdym razie bardzo lubią się nawzajem 😦 Siły już nie mam do walki z tym paskudztwem, trzeba by co 2 tygodnie wszystkie meble w domu odsuwać.
Proponuję zrobić porządek z tym mieszkaniem (a nie z pająkami) – wilgoć w domu nie jest dobrą oznaką. Stąd też pewnie te grzyby…
Mam takie pytanie mozna podrzucac takiemu pajakowi do sieci komary ?
Mam takie pytanie mozna podrzucac takiemu pajakowi komary do sieci i czy jesli sa one dość duże poradzi sobie z nimi komary martwe czy lepiej zywe ?
Nasosznik poradzi sobie nawet z bardzo dużym owadem, więc z komarami bez problemu da sobie radę. Pająki polują na żywe owady, więc najlepiej by te komary były żywe 😉
Witam, kilka dni temu zauważyłam, ze mam nad łóżkiem przedstawiciela tego gatunku. Siedzi w rogu na suficie, jak się okazalo kula którą trzymał przy sobie to małe pajaki. Chciałam je przenieść, niestety dziś zauważyłam ze rozbiegly się kilka centymetrów od matki. Dlatego zwracam się z prośbą o poradę co z tym fantem zrobić. Spróbować je złapać i przenieść np do piwnicy lub warsztatu czy zostawić je na miejscu?
Najlepiej zostawić tam gdzie są. Niedługo rozejdą się i młode pajączki same zawędrują do miejsc właśnie pokroju piwnicy 😉
@Joanna – jak chcesz mieć w domu syf, to je zostaw. Ja bym to świństwo unicestwiła. Ludzie są naprawdę dziwni. Może pchły i pluskwy też zaczniecie hodować?
@dorota – oczywiście, najlepiej je zabić bo ‚to tylko pająk’. Zwierzę jak zwierzę, poza tym pająki były tu przed nami. Nic złego mi nie zrobił więc nie widzę tu powodu by go ‚unicestwić’. Co do ‚syfu w domu’, to pająków nie nazwałabym syfem, poza tym nawet nie zdajesz sobie sprawy ile masz ich w domu. Kolejna sprawa, że w domu jest wszędzie kurz, a jak wiadomo kurz, to roztocza. Więc jak to ujęłaś ‚syf’ w domu masz i tak i tak 😉
A czytałaś mój pierwszy post? Wcześniej mieszkałam gdzie indziej. Było tam sucho i nie było pająków a mieszkanie można było sprzątać z mniejszą częstotliwością a i tak było bardziej czysto. To właśnie głównie te pająki robią syf. Jak się bardziej rozmnożą i będziesz mieć ich więcej, to się wtedy przekonasz chociaż nikomu bym tego nie życzyła.
Pająki właśnie dbają o to, by w domu było jak najmniej pcheł, pluskiew i tym podobnych stworzeń. Doroto, jeśli nie podobają Ci się pająki, bardzo proszę, twoja rzecz. Nie każdy jednak musi w nich widzieć „syfiarzy…” serio 😉 U mnie też jest sporo nasoszników, ale zapewniam, że żadnego pajęczego syfu nie mam, a ze względu na ich pożyteczność, zawsze warto mieć ich w domu jak najwięcej 😉
Ciężko będzie im znaleźć drogę do piwnicy bo prowadzi przez toaletę, a pajaki sa u mnie w pokoju. Jednak chyba postaram się je przenieść, niestety biorąc pod uwagę ich liczbę nie będzie to łatwe zadanie. Dziękuję za szybką odpowiedź 🙂
Oj, już one dadzą sobie radę 😉 Nasoszniki mają w sobie dusze wędrowca, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym, także dalekie wędrówki im nie straszne. Ale jak coś, to życzę powodzenia w ich przeprowadzce 😉
@skorpion21 – To bardzo ciekawe te Twoje pająki, skoro nie tkają pajęczyn i nie wydalają. Chyba, że wg Ciebie lepkie pajęczyny ze zdechłymi muchami to element dekoracyjny a pajęcze odchody to rodzaj ozdoby.
Odchody? Może jakbym ich z mikroskopem szukał, to i bym się wzdrygnął na ich widok ;)Owszem, nasoszniki tkają sieci, ale taka ich natura i ja im tego nie bronię. A że nie wyglądają estetycznie… nie muszą… ale na pewno nie wyglądają gorzej, niż zwisający z żyrandola lep na muchy z muszymi trupkami na jego powierzchni 😉
Co prawda to prawda, ale ten pająk nie tylko gania za mieszkanie, dzięki niemu pozbylem się rybaków, expertem od pająków?
Pingback: Kątnik domowy mniejszy (Tegenaria domestica). – Nie taki diabeł straszny, jak wszyscy go malują. | Świat Makro.com
Od kilku miesięcy hoduję (trzymam?) sobie nasoszniki w pojemniku po patyczakach.Miałam cztery,teraz zostały mi dwa (dwa zostały pożarte…) Jeszcze na początku,kiedy był jeden wpuściłam do pojemnika większego pająka,takiego bardziej włochatego i…bardzo szybko został schwytany i pożarty przez nasosznika! Wbrew temu,co piszesz,podrzucałam im też zdechłe muszki i równie chętnie zjadały.Ostatnio pani pająkowa stworzyła sobie kokonik i zniosła jajeczka-muszę gdzieś ją przenieść,bo pojemnik ma kratki,przez które maleństwa uciekną.Ale co robić? Wsadzić ją do słoika przykrytego gazą? Co byś sugerował? Chciałabym je zobaczyć,jak się już wylęgną.Ale wizja 40 pająków biegających po kuchni jakoś mi nie odpowiada!!!!!!!!
Gaza + słoik będzie najlepsza w tym wypadku, a jak się wylęgną, to najlepiej wypuścić je do piwnicy, albo innego miejsca, gdzie nie będą stanowić problemu.
Szczególnie ciekawy jest fakt, że pożerają kątniki. Od dziś mają u mnie immunitet! 😀
Czy z zimowych nudów ten pająk może systematycznie kąsać człowieka? Znalazłam w mieszkaniu tylko go pod łóżkiem, teraz w środku zimy. Od 3 tygodni, średnio co 4 dni coś mnie w nocy kąsało, lekarz powiedział, że to pająk. Jestem uczulona na jady owadów. Po nocnym ugryzieniu, rano była tylko czerwona plamka, potem puchła do kolosalnych rozmiarów, nawet gdy się nie drapało.
Zdecydowanie to nie pająk, a lekarz najwyraźniej nie do końca zna się na biologi stawonogów skoro sugeruje taką bzdurę. Jeśli coś gryzie, to najpewniej jakieś drobne owady pokroju pcheł, albo pluskiew domowych ;).
Czy to prawda, że jak się zabije pająka to będzie padać deszcz?
Deszcz to może i padać nie będzie, ale pecha to i może przynieść 😉
„Oczywiście o ile w ogóle dojdzie do ukąszenia, ponieważ nasoszniki są stworzeniami wyjątkowo płochliwymi, kompletnie nieinteresującymi się gryzieniem nas. Ciekawostką jest to, że nasoszniki pojawiły się w programie popularnonaukowym „Pogromcy Mitów.” Jeden z panów prowadzących postanowił wsadzić rękę do pojemnika po brzegi wypełnionego tymi pajączkami (wiem, niektórym osobom może się zrobić samą już na samą myśl o takim wyczynie). Ukąsił go jednak tylko jeden osobnik i to na tyle słabo, by nie były odczuwalne w zasadzie żadne efekty (oprócz wspomnianego zaczerwienienia).”
Nieprawda. W pogromcach mitów badano „Daddy Long Legs” czyli Kosarze, a nie pająki.
Prawda, bo tak się składa, że widziałem ten odcinek 😉 Mimo, że lektor określał je jako „kosarze” tak naprawdę był to nasoszniki… polecam jeszcze raz obejrzeć ten odcinek i przyjrzeć się im z bliska 😉
A czy jeśli się zabije tego pająka to zacznie padać deszcz?
A jak wyglada zycie nasosznikow w Australii??
Szczegolnie chodzi mi o jedna sprawe, krazy tutaj taki mit, ze pajak o nazwie White Tail poluje na nasoczniki zjadajac je, przez co absorbuje ich rzekomo silny jad. Przez co jad White Taila staje sie na tyle silny ze ten pajak znajduje sie w czolowce najgrozniejszych pajakow, a jego jad powoduje gnicie miejsca i okolic ukaszenia, ktore sie rozprzestrzenia.
http://www.newcastle-pest-control.com.au/spider%20chart.JPG
Nie znam trybu życia australijskich naoszników, ale słyszałem o pająkach „White Tail” czyli przedstawicielach rodzaju Lampona. Wg. oficjalnych, naukowych badań, jad tych pająków nie jest specjalnie groźny (może najwyżej powodować silny ból, obrzęk, nudności, bóle głowy i tego typu objawy), zaś rzekomo powodowana przez nie martwica tkanek jest skutkiem mylenia jego ukąszeń, z ukąszeniami znacznie bardziej niebezpiecznych gatunkach. Taka jest wersja oficjalna, a jak jest naprawdę tego niestety nie mam możliwości sprawdzić, także oficjalnej póki co muszę się trzymać 😉
Sorry za double post, myslalem ze nie doszlo :p
super artykuł bardzo ładnie napisany… Mam małą uwagę a mianowicie większy komfort czytania jest gdy tło jest białe a litery czarne. U Pana jest odwrotnie troszeczkę to męczy przy większych artykułach …
Niestety taki jest kolor tego szablonu na wordpressie i gdy zmienię układ barw w jednym artykule, to będę musiał zmieniać cały wystrój bloga a póki co nie chce wprowadzać żadnych dużych zmian bo i wiele osób które tu zagląda jest już przyzwyczajona do tego i wolę by już tak zostało.
Przy większych artykułach natomiast proponuje robić co jakiś czas przerwy, bo i też zdaje sobie sprawę że im są dłuższe tym niekiedy mogą się nużyć, nie tylko ze względu na układ kolorów ale właśnie ze względu na ich obszerność 😉
uklad kolorow jest jak najbardziej przyjazny wzrokowi – szczegolnie noca
ps
artykul gitara
Świetny artykuł, dzięki!
Jak zaczynam czytać Pana art, to ciężko się oderwać 🙂 jest tak fajnym językiem napisany, stąd moje spostrzeżenie dotyczące czarnego tła i białych literek…. Aczkolwiek ja mam na to prosty sposób 🙂 i sobie z tym radze i w komfortowy sposób czytam Pana artykuły…. Wchodzę w tryb developer tools korzystając z przeglądarki google chrome i zmieniam dwa parametry w stylach dotyczące koloru fontu oraz tła. W ten sposób uzyskuje jak dla mnie komfortowe czytanie 🙂 Pozwoliłem sobie wstawić link porównujący czarny tekst na białym tle na podstawie Pana strony.
http://www.e-strony.com/swiatmakro/text.pdf
Przepraszam, że odbiegłem od tematu i proszę nie traktować tego w żadnym wypadku jako formy czepialstwa z mojej strony.
Czekam na następne artykuły ….
Pozdrawiam
Nic nie szkodzi. Zawsze rozważam sugestię czytających mnie ludzi i jak tylko mam możliwość, to zawsze staram się wprowadzać tego typu zmiany, ale w tym przypadku właśnie musiał bym zrobić całkowitą rewolucję a póki co tego nie planuje.
W każdym razie cieszę się, że udało się znaleźć taki właśnie sposób na to. Nowe artykuły już wkrótce będą, także będzie jak najbardziej co czytać.
Pozdrawiam serdecznie.
Witam.
Pająkami interesuję się od dłuższego czasu choć mam 12 lat.
Ostatnio (jakiś tydzień temu) zacząłem hodować Kątnika domowego -samiczkę.
Karmie ją osami lub innymi pająkami ale zdechłymi. Czy mógłbym podrzucać mojemu pupilowi małe nasoszniki ?
Z góry dzięki za odpowiedź 🙂
P.S. Fajny artykuł.
Dzięki 🙂 Nie przepadam za pająkami, jak mi przebiegnie po nodze wrzasnę – ale z reguły nie zabijam – dowiedziałam się, że to coś co dwa lata dokarmiam w pracy muchami to kątnik mniejszy, dziewczynka. Mieszka w szparze pomiędzy framugą okna a ścianą.
Piszesz świetne arty, moar 🙂
Cudny artykuł, dowiedziałam się wielu ciekawostek i chyba zostanę stałą bywalczynią tej strony 😉
Kilka dni temu zdarzyło mi się uratować pewnego Nasosznika z czeluści wanny, pod wodą był dobre kilka minut i o dziwo przeżył, cwane z nich bestie, a na dodatek wytrzymałe 🙂
Hej, moja dziewczyna panicznie boi sie pajakow ale ja pozwolilem jednemu takiemu osobnikowi zyc i nie zaluje. Zyje sobie za biurkiem wprost przed moimi oczami i dzielnie walczy z komarami. Jak jest duzy ruch w sieci to tylko sobie je zawija i biegnie do nastepnego, a potem na drugi dzien znajduje wyssane korpusiki na biurku. Urosl conajmniej 3-krotnie w 2 tygonie i zaczynam sie go bac;) Pytanie, mozna po czyms poznac czy to samica? to zaobserwuje sobie wyleganko;)
Acha, i dzieki za fajny artykul.
Obecność nasoszników w domu niespecjalnie mi przeszkadza nawet wobec mojej dość ostrej arachnofobii. A skoro one zżerają kątniki, których widok przyprawia mnie o krwotok z nosa, drgawki, kilkuminutowe zaburzenia percepcji i świadomości etc. to od dziś mogą sobie wibrować na swoich pajęczynkach gdzie im się podoba i galopować stadami po całej chałupie. Mogę nawet je dokarmiać żeby rosły duże i silne bo u nas kątniki trafiają się i pięciocentymetrowe (z nogami oczywiście).
Doskonały opis mam pełno tych pająków w domu ale jakoś będę musiał zawrzeć z nimi rozejm 😛 Dzięki tak wspaniałemu opisowi ukazał się mi całkowicie inny obraz tego pająka.Tak jak było napisane z moich obserwacji wynika że inne pająki nie mają z nimi szans.Dopadają je i zawijają i zjadają.mam tylko pytanie czy ich ilość może przerazić się w plagę w starej nieużywanej piwnicznej kuchni poskromiłem ich ok 100! a jeszcze masa ich tam jest może niepotrzebnie ?Bo całkiem ciekawe te pajączki z tego co przeczytałem.
Przeczytałam z zapartym tchem. Rewelacja. Teraz dwa razy się zastanowię, zanim wciągnę odkurzaczem ;). Swoją drogą dzisiaj pod prysznicem zauważyłam takową rzecz: młody osobnik tegoż rodzaju uratował się z rwącej wody. Tak zaciekle walczył, że byłam pod ogromnym wrażeniem i pomogłam mu zakręcając wodę ;). Zasłużył na miano bohatera! Powinniśmy się uczyć od nich sprytu i zdeterminowania. 🙂 Pajączek poleciał do sieci i mamusi.
Dodam sobie Twojego bloga do zakładek.
wciągnołem go odkurzaczem dzis xD
jesli nie uciekł gdzie indziej xD
Witam Pana. Przez ostatnie kilka dni celowo przynosiłam do domu nasoszniki z piwnicy i je powypuszczałam. Czy jest szansa, że pozostaną w domu czy może będą chciały wrócić do miejsca, z którego je pozabierałam? Bardzo mi zależy by u mnie zamieszkały. Gdyby tak się stało, być może w pewnym kłopocie by mi pomagały. Nie wiem czy przeżyją bez pożywienia, które w piwnicy miały, tj. dziesiątki much, które jak mniemam, po deratyzacji szczurów, na jakiejś padlinie się wyhodowały. Czy zaakceptują moje mieszkanie, czy będzie im odpowiadało? Czy mam zamykać okna, by wiele z nich mi nie pouciekało?
Dawno ta stronka odwiedzana nie była, ale będę tu zaglądać. Na jakąkolwiek odpowiedź będę liczyła. Pozdrawiam.
Pingback: Kątnik domowy mniejszy (Tegenaria domestica). – Nie taki diabeł straszny, jak wszyscy go malują. | Świat Makro.com
Przesympatyczna notka i bardzo pomocna w moim małym projekcie:) Pozdrawiam:)
witam serdecznie ,przede wszystkim dziękuję za wspaniały opis naszego powszedniego towarzysza 🙂 ,nawet nie wiedziałem ,że potrafi być taki jakby to powiedzieć – agresywny i żarłoczny. Jakiś czas temu wprowadziłem się do nowego mieszkania i niestety miałem problem z rybikami cukrowymi ,było ich zatrzęsienie ,po upływie około dwóch lat zobaczenie rybika jest niespodzianką za to w każdym kącie spoczywa sobie nasz pajączek. Teraz już wiem ,że to ich zasługa 🙂 Nie wyobrażam sobie ,abym miał je tępić ,już sam widok jest zabawny ,kiedy się przyglądam cały się jakby trzęsie ,idzie powoli ,ale jakby nogi miałyby mu się poplątać. Tak widok owłosionego kątnika może być przerażający ,ale na pewno nie nasosznika. Aaa ,kiedyś sprzątając w kuchni zajrzałem pod rogówkę ,a tam dość pokaźny kokon i masa dopiero co chyba wylęgłych pajączków ,pierwsza myśl to je zniszczyć ,ale jednak NIE , zostawiłem je w spokoju. Później się rozpierzchły ,jednak nie było ich tak dużo ,kto wie może faktycznie pozjadały się wzajemnie. Fakt ,dobrze ,ze pod tą rogówkę nie zajrzała moja żona 🙂 ,pozdrawiam serdecznie 🙂
Przepraszam, że tak na raty, ale (żeby nie było śmiechu) tutaj mam parę zdjęć zrobionych modyfikacją lornetki do obiektywu 🙂 Bez dyfuza 🙂 (zdjęcia oczywiście w obniżonej rozdziałce i dla Pana)
http://raszo.deviantart.com/gallery/39197880/Macro
Btw.
Pisałem, że przetrzepałem Pan stronę – wielki ukłon w Pana stronę i przeprosiny 🙂 Pomyłka z mojej strony.
Jeszcze dobre parę dni będę czytał.
KAWAŁ DOBREJ ROBOTY!
Pozdrawiam
Również witam. Bardzo mnie cieszy, że spodobała się panu moja strona, zajrzałem do pańskiej galerii i z tego co widzę patent z modyfikacją tej lornetki sprawdza się naprawdę bardzo dobrze 🙂
Co do tego kanału, to owszem kiedyś myślałem, że czy nie pojawić się na YouTubie, ale… przyznam, że robienie filmików nie jest moją specjalnością. Czasami jakiś się pojawi u mnie na blogu, ale raczej jako uzupełnienie tekstu. Zdjęcia owszem, ale jeśli chodzi o filmowanie to muszę jeszcze poćwiczyć, zresztą do tego przydała by mi się jakaś lepsza kamerka niż to co mam w aparacie 🙂
Pozdrawiam serdecznie.
Mateusz.
Żadnej odpowiedzi? Jak mniemam ciekawsza, choć bezskuteczna i nieprzekonywująca, jest dyskusja z przeciwnikami pająków niż z ich sympatykami.
Moje pytania nieaktualne już się stały. Nie wiem czy te pajączki przyniesione do domu przetrwały, bo te pozostałe w piwnicy poumierały.
Na początek chciałbym bardzo przeprosić za brak odpowiedzi. Z tego co widzę, to napisała pani w czerwcu, czyli w miesiącu, który dla mnie osobiście jest bardzo pracowity. Często jest tak, wówczas znikam na całe godziny w lesie, potem człowiek wraca zmęczony, odruchowo akceptuje komentarze i zostawiam je, by odpisać na nie drugim razie, ale w natłoku kolejnych komentarzy, kolejnych zabieganych dni, niektóre dawniejsze umykają i zapomina się na nie odpisać. Z tego też względu jeszcze raz bardzo serdecznie przepraszam.
Co do tego pytanie, owszem może teraz stało się nieaktualne, ale w przyszłości nie ma żadnej potrzeby, by przenosić pająki z jednego miejsca do drugiego. Zamieszkują dokładnie to miejsce, które im odpowiada, a z czasem, zwłaszcza teraz w okresie jesiennym i później zimowym, przemieszczają się i poszukują nowych kątów w których mogą się podziać. Jeśli trafią na odpowiednie, wówczas zostają na dłużej czy krócej, jeśli nie, ruszają dalej. Nie bez powodu zresztą zamieszkują piwnice, czy strychy. Generalnie jeśli pojawią się w częściej uczęszczanym przez ludzi pomieszczeniu, to z reguły długo w nim nie zostają i kiedy tylko orientują się, że brakuje pokarmu, natychmiast się przemieszczają gdzie indziej i nic nie jest ich w stanie tam zatrzymać.
Bardzo dziękuję za odpowiedź.
Ja bardzo lubię i doceniam pająki. W naszym domu zawsze jakieś bywały, czasem widoczne a czasem tylko ślady swej obecności w postaci pajęczyn zostawiały. I nigdy ani mnie ani mężowi nie przeszkadzały. Są pożyteczne dla człowieka. Jakieś niechciane robactwo one zjadały. Jak mniemam takie się zdarzało, skoro u nas mieszkały. Na wannie zostawialiśmy zawsze zawieszony ręcznik, by sobie wyszły, jeśli czasem tam wpadały.
Wiem, że z reguły nie ma potrzeby by je przenosić z miejsca, które same sobie wybrały. Nigdy wcześniej tego nie robiłam. Tym razem stało się tak dlatego, bo chciałam by właśnie one mi pomogły, gdyż rok temu jakieś robaki u nas się pokazały i cztery dezynsekcje żadnego skutku nie dały.
Stan na dziś. Jakaś ilość przyniesionych nasoszników u nas jeszcze jest, bo nowe pajęczynki widuję. Pająki w takich sprawach, by tak rzec, są mądrzejsze od człowieka. Tam, gdzie przechodzi/jest robactwo je pozakładały. i widzę, że polują, bo pojedyncze niteczki pajęczyn na ścianach pozostawiały. Kilka z nich jednak odeszło z tego świata. Powodu nie znałam. Bardzo tego żałowałam. Proces takiej naturalnej walki z robactwem jest długotrwały. A mrówki faraonki niestety nieosiągalne do zdobycia bywały.
Przepraszam, że tak się rozpisałam. Jestem w desperacji, bo całą moją chałupkę mam w drewnie, które uwielbiam. I usuwania go z całych ścian i podłóg, za radą speców od dezynsekcji, wyobraźnią objąć nie podołałam. Właśnie dlatego, pajączki jako mile widzianych rezydentów do domu bez ich chęci i zgody, pozabierałam.
Konkluzja. Jedni ludzie u siebie je mają i tolerują, inni zabijają. Drudzy je lubią i chcą je mieć i na pomoc wzywają. I cieszą się, że w piwnicach je posiadają i by zdecydowały się chociaż na krótko zagościć bardzo się starają.
PS. Jakiś maleńki czarny pajączek wyglądający jak mrówka przez miesiąc przy ramie okiennej siedział. Może to zyzuś tłuścioszek? Niestety już go nie widuję. Takiej samej wielkości był też koloru pomarańczowo-zielonego. Pierwszy raz w życiu widziałam takiego. Nie znam i nie znalazłam nazwy. Nie wiem co to takiego.
Pozdrowienia. Do widzenia.
U mnie bardzo wiele można spotkać takich okazów szczególnie w rogach jakiś ciemniejszych pomieszczeń typu piwnica.
Świetny materiał u mnie zawsze pod prysznicem na suficie jest ten pająk i trochę to przerażające . One się chyba rozmnażają bo co zabije jednego to po jakimś czasie pojawia się drugi.
Prosze o odpowiedz na pytanie, czy nasosznik łapie też prusaki i pluskwy domowe. Pozdrawiam Redaktora.
Jeśli wpadną w jego sieć, to jak najbardziej, upoluje także i je 🙂
🙂 Od dawna nie czytałem tak ciekawie napisanego tekstu. Rzuca nowe światło na zmagania kątnik/nasosznik vs. reszta robali w domu.
Chciałbym dodać, że hodowałem kiedyś kątnika i karmiłem go nasosznikami w trakcie zimy, ponieważ ciężko było o inne owady. Raz dostała (bo to była ona) samicę w ciąży (z kokonem) to ta również nie miała szans. Fajny pająk do hodowli (kątnik). Trzymałem go w akwarium, przykrytym tekturą z bloku rysunkowego a u góry wycięty otwór i klapka od płyty CD. Zbudowała sobie skubana taką jakby platformę pod „sufitem” na całą wielkość akwarium i tam sobie paradowała. Po tych wspomnieniach aż chce się wrócić do hodowli ;-D
Fajny artykuł na dobranoc 🙂 Nigdy nie przepadałam za pająkami – delikatnie mówiąc. Dlatego wszyscy moi znajomi są w szoku kiedy widzą u mnie nasoszniki żerujące tuż przy mojej głowie kiedy siedzę przed komputerem. Kiedy kupiłam dom było tu bardzo dużo kątników. Oczywiście nazywanych przeze mnie po prostu grubymi pająkami. Zauważyłam po jakimś czasie prawidłowość – im więcej chudych tym mniej grubych. Dlatego przestałam tępić te chudziny, zwłaszcza, że raczej nie wchodzą mi w drogę. Myślałam, że to może rodzaj terytorializmu, nie przypuszczałam, że te pająki mogą polować na siebie nawzajem. Teraz tym bardziej doceniam obecność tych moich chudzin. Co prawda czasem zdarzy mi się zareagować dość gwałtownie kiedy któryś z nich przez pomyłkę wyląduje tuż przed moim nosem kiedy wieczorem siedzę przed komputerem, ale zazwyczaj ograniczam się do usuwania nadmiaru pajęczyn, zwłaszcza tych zakurzonych, pozwalając pająkom przenieść się w inne miejsce. Dzięki za tyle informacji w artykule. Od siebie mogę dodać tylko jeszcze, że rzadko widzę biegające po domu pająki, jeśli już to tylko uciekające kiedy zostaną wypłoszone z sieci, częściej widzę opuszczające się na pojedynczej nici, po której zaraz uciekają spowrotem. Pozdrawiam serdecznie 🙂
Witam, panicznie boję się pająków od kiedy tylko pamiętam, jest jakiś sposób aby odstraszać je od mojego pokoju? 😛
Wszystkie informacje podane na temat Nasosznika poza tarłem są BŁĘDNE i nie mam pojęcia na podstawie jakich obserwacji powstały. W żadnym wypadku nie atakują one innych pająków ponieważ one same i ich pajęczyna są za słabe. To one padają ofiarą innych pająków
Tarło? Pająki to nie ryby i nie ma u nich czegoś takiego jak tarło 😉 A tak w ogóle, wszystkie informacje, które zawarłem w tekście powstały na podstawie moich własnych obserwacji oraz informacji dostępnych w szeroko dostępnej literaturze. Bardzo więc proszę nie wprowadzać w błąd moich czytelników i poczytać trochę na jego temat (a jak będziesz miał czas, radze też poszperać w sieci, uwierz mi, bardzo łatwo można znaleźć zdjęcia nasoszników ze schwytanymi w pajęczynę kątnikami i innymi, dużymi pająkami), przed kolejnymi tego typu wypocinami 😉
Witam
Bardzo ciekawy artykuł,dowiedziałem się wiele nowego na temat mojego „chudego przyjaciela” 😀
Dosłownie przed chwilą miała miejsce ciekawa sytuacja.Pozwolę ją sobie zaprezentować,otóż od jakiejś godziny za swój cel wybrała mnie wredna,irytująca mucha.Nie tylko mnie zresztą zaczęła doprowadzać do szału bo i śpiącą a raczej próbującą opaść w „objęcia Morfeusza” niewiastę także ta bestia niewyobrażalnie denerwowała… Już miałem zamiar sam się jej pozbyć (muchy!) gdy nagle słyszę potwornie głośne bzyczenie, nasłuchuje więc skąd dochodzić może ów krzyk rozpaczy i ku mojej uciesze jest,widzę ją! Małą,czarną,zaplątaną w sieć pod półką, na której trzymam subwoofer (małe koleżki chyba lubią wibracje i drgania :)) Natychmiast podbił do niej nasz wybawca i zręcznie,niezwykle szybko,tak jak to opisałeś,począł owijać ją siecią,niczym jakiś pakunek.Wszystko to trwało zaledwie kilka sekund po czym,co bardzo mnie zainteresowało,chudy myśliwy wciągną swoją ofiarę nieco głębiej w czeluście szafki i tam,jak widzę,rozpoczął konsumować zasłużony obiad.Tobie dzięki za zdjęcia i artykuł oraz za możliwość wylania moich nieco chaotycznych myśli a pająkowi pozostaje nic,jak życzyć smacznego!
Pozdro
hej 🙂 bardzo dziękuję Autorowi za ten artykuł. mam arachnofobię, silną, z którą dzielnie walczę przez całe życie. właśnie wynajęłam mieszkanie w nowym mieście (zero sprzymierzeńców do walki z zagrożeniem) i wysprzątałam je, jak to ja, na błysk 😉 na drugi dzień wprowadził się ów jegomość. pierwszy plan „zabić zabić zabić” jakoś nie doszedł do skutku. dzięki temu tekstowi i „oswojeniu wroga” zaczęłam, pewnie z samotności, z jegomościem konwersować, a nawet skłaniać się ku temu, żeby go nakarmić. u mnie nie ma drobnych pasożytów, bo jest sterylnie. nie chcę, jedząc, zastanawiać się nad tym, że jegomość głodny, a co za tym idzie, wlezie na mnie w nocy. pierwszy raz też nie chcę śmierci pająka. chyba się z Trzęsiem dogadamy, jak mnie nie dopadnie lęk. Autorze leczysz moją fobię 🙂 pozdrawiam
Przekazujesz wszystkie informacje w bardzo przejrzysty, ciekawy i czytelny sposób. Świetnie się to czyta. Pozdrawiam! 🙂
Twoje wpisy łączą przyjemne z pożytecznym. Miła lektura. Pozdrawiam
Kilka lat temu pojawiły się w moim domu trzęsie i po niespełna dwóch latach zauważyłam że niemal wyginęły kątniki. Miałam też okazję zaobserwować trzęsia w akcji, co prawda upolował muszkę, ale akcja była naprawdę błyskawiczna 😮
Ale ponieważ mieszkam na wsi i pająki mam w domu niemal cały czas, to cały czas je tępię.
Za to krzyżak każdego roku ma za oknem kuchennym stałe lokum (pewnie dlatego, że nigdy nie wchodzi do mieszkania 😉 ).
Im więcej „długonogich” w domu tym mniej obleśnych kątników. Tak twierdzi moja żona, która szczerze nienawidzi pająków, a nasoszniki i kosarze traktuje jak najlepszych gości – dzięki tego typu artykułom. Jak spotka krzyżaka lub kątnika, to z reguły stają się płaskie, no chyba, że mają odpowiedni charakter w odnóżach. Dziękuję za praktyczne informacje. Pozdrawiam i życzę wszystkim powodzenia.
Intryguje mnie, skąd one się biorą w naszych domach? Skoro żyją tylko w pomieszczeniach? Czy przenosimy je z innych mieszkań? Jak to jest? Ja akurat żyję z nimi w komitywie – wolę pająki niż muchy i komary…
Najpewniej jest właśnie tak jak piszesz, czyli to my pomagamy im w przenosić się z jednego domu do drugiego, choć oczywiście jesteśmy tego zupełnie nieświadomi… zresztą z podobnej pomocy korzystają również inne gatunki synantropijne 🙂
Pingback: Pająki i pajęczyny… | | BezPrzesady.com
Jestem na wakacjach. W domku roi się od tych pająków. Dziwne, że nie gustują w ludziach, bo ja na jednej ręce w pierwszą noc zostałam ugryziona aż 5 razy. Od naszych znajomych syn (2,5roku) obudził się rano pogryziony. Sprawdziłam córkę i też ma pogryzione i ja znowu na drugiej ręce. Bardzo ciekawe, bo w nocy przyłapałam jak wędrował nad moim mężem podczas snu
Świetny i wyczerpujący opis 😊 Mam ich pełno, zwłaszcza w pomieszczeniu gospodarczym (komórka).Kury bardzo je lubią 😆. Zaobserwowałem kątnika, który sąsiaduje z nasosznikami (dziwne że go jeszcze nie zeżarły 🤔)
Ja dziś zaobserwowałem u jednego z osobników ciekawe zachowanie: udawał przede mną martwego.
Pajęczak zagnieździł się u mnie pod prysznicem, zatem postanowiłem go przepędzić. Z początku wpadł w drgawki, ale zapędzony w kozi róg postanowił w końcu ratować się ucieczką. Biegał po brodziku jak oszalały, a ja starałem się go delikatnie chwycić. Po pewnym czasie ku mojemu zdziwieniu przewrócił się na bok i nakrył nogami. Trącam go więc i nic – turlam w różne strony – brak oznak życia. Przestraszyłem się, że dostał zawału albo coś. W końcu wziąłem go w palce i przeniosłem w bezpieczne miejsce. Odsunąłem się i zacząłem obserwować: po krótkiej chwili pajęczak zaczął się nieśmiało rozprostowywać, aż stanął na równe nogi i czmychnął w mroczny kąt.
Bardzo ciekawy artykuł.
Ostatnio bardzo się zacząłem interesować pająkami i ogólnie terrarystyką. Oglądam na YT kanał Ptaszniki Zająca. Od tygodnia wymyśliłem i postanowiłem sobie złapać jakiegoś domowego pająka w pojemnik. Zrobiłem mu dziurki wentylacyjne. Wczoraj jak sprzątałem pokój właśnie trafił się taki nososznik. Jest jeszcze mały. Nawet pokusiłem się dać mu dwa małe patyczki, że nie miałem czegoś innego wsypałem mu trochę ziemi do kwiatów jest trochę wilgotna. Chciałbym wiedzieć czy trzeba wnętrze pojemnika jakoś zraszać wodą. A co do artykułu to bardzo fajny i sporo można się dowiedzieć.
Świetny artykuł! Sam kocham tę pająki i staram się dać im jak najleprze warunki do funkcjonowania :))
mój przyjaciel lubi pająki i się nimi interesuje tak jak moja koleżanka może są takie opowieści np.o olbrzymm ptaszniku?
pozdrawiam
Uh moja zmoraaa!!! Mam ich w domu pełno i muszę powiedzieć szczerze że nie zabijam pająków, tego drania tez nie ale boję się go panicznie ! Skakuna mam w terrarium – są kochane, kątnika, krzyzaka, tygrzyka czy kolczaka zbrojnego przeżyję, ale przy tym dostaję ataku paniki. Nazywam go parasolką przez to że składa charakterystycznie łapki, i ma ten odwłok podobny do nażartego kleszcza! Jest malutki ale uh ma w sobie coś takiego, że robi mi się słabo. A na przykład mam w piwnicy masę kątników i te już nie przerażają aż tak 🙂 I tak skakun najlepszy, najsłodszy i nie ma tych okropnych, cienkich lapek.\ Tak czy inaczej uwielbiam te artykuły !
Okropne wlasnie sa grube. Z chudych i blyszczacych jest Sieciarz Jaskiniowy, ktory ma jad jak szerszen.
Świetny artykuł, dziękuję! Czy wiesz może ile czasu małe nasoszniki są doglądane przez matkę dopóki się nie rozbiegną we wszystkie strony świata? Wykluło nam się właśnie 11 małych i póki co siedzą w gromadce na suficie.
Po wielu latach czuję się wyprowadzona z błędu (dotąd czesto myliłam nasoszniki z kosarzami). 🙂 A co do taktyki obronnej – pamiętam jeszcze z dzieciństwa jak ze starszą siostrą przyczaiłyśmy się na wielkiego nasosznika, a on nagle zaczął „podrygiwać” (to nie jedyny raz, gdy widziałam coś takiego; najwięcej wspomnień z pająkami mam z czasów dzieciństwa i to głównie z nasosznikami).
Wspaniały artykuł. Dowiedziałam się wszystkiego co chcialam wiedzieć o lokatorach mojej łazienki.jest to para pająków. Właśnie samiczka została mamą i opiekuje się małymi 😊